Tytuł: Zły sen
Gatunek: Fluff
Paring: TODae
Ostrzeżenia: Brak
Ciche pukanie do drzwi przerwało jego sielankę.
Zmarszczył z niezadowoleniem brwi, spoglądając w stronę przybysza, który
nieśmiało wsunął głowę do jego pokoju. Nieprzyjemne światło z korytarza
podrażniło jego wrażliwe tęczówki.
– Hyung…? – Rozpoznał ten szept bez problemu.
Podniósł się nieznacznie zaskoczony, spoglądając na
blondyna, który najwyraźniej nie był pewien, czy powinien wchodzić. Zaprosił go
gestem do środka, a chwilę potem w pokoju zapanował mrok. Jednym źródłem
światła był księżyc, który zawsze zaglądał do jego pokoju i drażnił go
niemiłosiernie.
– O co chodzi, Sungie? – Spytał cicho, wodząc
wzrokiem po jego zarumienionej twarzy.
Miął w palcach brzeg swojej zielonej piżamy, wpatrując
się w swoje bose stopy. Choi mógł przysiąc, że dobrze wie, dlaczego młodszy do
niego przyszedł. Mimo wszystko cierpliwie wyczekiwał odpowiedzi, wbijając w
niego intensywne spojrzenie.
– Mogę dziś z tobą spać? – Szepnął, robiąc niepewny
krok w przód.
Milczał przez chwilę, wodząc wzrokiem po jego
drobnej sylwetce. Westchnął cicho, odsuwając brzeg kołdry, aby zrobić mu
miejsce. Chłopak niemal natychmiast wsunął się na łóżko, kuląc przy tym z
cichym „Dziękuję”. Starszy okrył go uważnie kołdrą, aby nie zmarzł w nocy.
Dobrze pamiętał, że temu dzieciakowi zawsze było zimno.
– Miałeś zły sen? – Rzucił, samemu układając się
przy nim wygodnie, spoglądając na jego twarz.
Kiwnął niepewnie głową, a on mógł przysiąc, że
młodszy drżał. Pokręcił z niedowierzaniem głową, obejmując go ostrożnie jakby
się bał, że ten gest może zrobić mu krzywdę. Był taki delikatny i wrażliwy, że
czasami naprawdę nie wiedział, jak się przy nim zachować, by go nie skrzywdzić.
– Nie bój się, Dae Sungie – szepnął, wplatając
palce w blond pasma jego włosów, przeczesując je delikatnie. – To tylko sen.
Wtulił się w niego mocno, wsuwając dłonie pod jego
ramiona, przylegając ciasno do szerokiej piersi Seung Hyuna. Przytulił policzek
do jego ramienia, wzdychając cicho, kiwając niepewnie głową. Odetchnął cicho,
starając się uspokoić. Po kilku krótkich chwilach Choi poczuł, że chłopak się
rozluźnia, chociaż nadal kurczowo ściskał jego koszulkę. Uśmiechnął się
mimowolnie pod nosem, przesuwając dłonią po jego plecach.
– Głuptas z ciebie – wymruczał cicho, opuszczając
sennie powieki, pozwalając sobie na jedno ziewnięcie.
Chłopak od razu nadął policzki, robiąc obrażoną
minę. Burknął coś cicho z niezadowoleniem, jednak przytulił się do niego mocno,
pocierając skronią o jego obojczyk.
– Nie jestem głuptasem – oświadczył cicho,
naciągając bardziej kołdrę na siebie. – Po prostu mam wybujałą wyobraźnię.
– A ja świetnie tańczę – uciął krótko tonem, w
którym łatwo było wyczuć sarkazm. Nie wierzył mu, nikt nigdy tego nie robił.
Pokręcił tylko z niedowierzaniem głową, uciszając go jednym, spokojnym
spojrzeniem.
Zagryzł dolną wargę, przesuwając garbatym nosem po
jego szyi. Chciał o coś zapytać, ale się wahał. Na zmianę zaciskał i rozluźniał
palce na jego koszulce, mnąc ją z niepewną miną. Zadarł podbródek, spoglądając
na starszego lśniącymi oczyma. Choć było ciemno, dobrze widział ich blask. Jak
rzadko były szeroko otwarte i wpatrywały się w niego z niepewnością. Wiedział,
co to oznacza.
– Hyung, lubisz mnie? – Spytał cicho, nieco
ochrypłym głosem.
Choi westchnął po raz kolejny, mrugając sennie. Że
też zebrało mu się na takie rozmowy teraz, kiedy nareszcie udałoby mu się
usnąć. Cmoknął z dezaprobatą, unosząc się nieznacznie. Przywykł do tego
pytania. Chłopak zadawał je za każdym razem, chociaż dobrze znał odpowiedź.
Oparł dłonie po obu stronach jego głowy. Chłopak
obrócił się ze zdziwieniem na plecy, skubiąc dolną wargę. Starszy nie czekając
na nic, po prostu pochylił się nad nim, nakrywając wargi chłopaka swoimi.
Wpatrywał się w jego roziskrzone oczy, przesuwając dłonią wzdłuż jego boku.
Usłyszał cichy jęk zaskoczenia. Czuł pod palcami, jak przez spięte ciało młodszego
przechodzi jeden dreszcz. Rozluźnił palce na jego koszulce, a Seung Hyun
przyciągnął go do siebie, zamykając w żelaznym uścisku.
– Nie, Dae Sungie – wyszeptał tak, aby jego usta
nadal miały kontakt z wargami chłopaka. – Ja cię kocham. Śpij już, Dongsaeng.
Posłał mu promienny uśmiech, a starszy nie potrafił
nie odpowiedzieć tym samym. Przytulił go jeszcze, upewniając się przy tym, że kołdra
nie zsunęła się z nich.
– Lubię, kiedy to mówisz – wyszeptał sennie,
wsuwając nos w zgięcie jego szyi z drobnym uśmiechem na ustach.
Choi wplótł palce w jego włosy, przeczesując je subtelnie.
Mruknął ciche „Głuptas”, co spotkało się z subtelnym chichotem. Chwilę po tym
poczuł, jak szczupłe palce, zaciśnięte na jego koszulce się rozluźniają, a on
sam zaraz po młodszym po prostu usnął.