19 września 2014

Depressed


Tytuł: Depressed
Gatunek: Angst/Smut
Paring: GTOP
Ostrzeżenia: Sceny erotyczne, nieco drastyczne sceny

                Bezsenność

                Seung Hyun miał problemy ze snem. Nie sypiał, a jeśli już udało mu się usnąć zwykle budził się po kilku godzinach cały obolały. Masował wtedy kark podpierając się jedną ręką. Chwilę po tym wracał do poprzedniej pozycji, chcąc znowu zasnąć. Kręcił się w pościeli i wciskał twarz w poduszkę, a kiedy uznawał, że kolejne próby powrotu w objęcia Morfeusza są bezowocne dawał sobie z tym spokój. Wpatrywał się wtedy w sufit lub leżał na boku zwinięty w kłębek bijąc się z myślami. Albo nie myśląc wcale i chyba te chwile lubił najbardziej. To uczucie pustki, które pozwalało mu w spokoju błądzić na granicy snu i jawy.
                Kiedy spał śniły mu się dziwne rzeczy. Zazwyczaj wchodził po schodach – drewnianych, pozbawionych poręczy, przez co cały czas odczuwał w sercu niepokój, że zaraz spadnie. Stał na jednym z niższych stopni i wpatrywał się w postać idącą przed nim. Nigdy nie pamiętał, kto to był. Wiedział jednak, że musi za nim podążać. Nie mógł zatrzymać się w miejscu, a kiedy robił kolejny przepełniony strachem krok zaczynał spadać z niemym okrzykiem, którego nikt nie słyszał.
                Czasami biegł, uciekając przed czymś lub goniąc coś, co musiał złapać. Powietrze jednak było tak gęste, jak woda, przez co nie potrafił się ruszyć. Oddychał ciężko wyciągając przed siebie ręce, próbował nawet biec na czterech, jednak zawsze z tym samym skutkiem. Otwierał oczy i uświadamiał sobie z bólem, że leży we własnym łóżku spocony i zgrzany, raz czy dwa nawet zapłakany. Nie zasypiał wtedy ponownie bojąc się tego, co mógłby znów zobaczyć.

                Brak apetyty, a w rezultacie spadek masy ciała

                Seung Hyun nie jadł. Snuł się po kuchni, otwierał lodówkę, zaglądał do szafek. Ostatecznie jednak krzywił się z niesmakiem, kiedy znalazł coś do jedzenia i rezygnował biorąc ze sobą jedynie kolejną butelkę wody. Szybko jednak i z niej zrezygnował, przez co udało mu się zrzucić sześć kilogramów w przeciągu trzech miesięcy. Ciężko było to jednak zauważyć. Na próby ubierał luźne bluzy z kapturem i dresowe spodnie, co nie wzbudzało podejrzeń wśród jego przyjaciół. Wszyscy wiedzieli, że Seung Hyun nie lubił się obnażać, nawet latem nie ubierał krótkich rękawów, więc dlaczego to miałoby być dziwne?
                - Hyung, źle wyglądasz – szepnął Dae Sung pewnego wieczoru, kiedy pakowali się już po kilkugodzinnych ćwiczeniach.
                - Późno położyłem się spać – odpowiedział wtedy, wymuszając lekki uśmiech. To najwyraźniej uspokoiło chłopaka, bo napięcie w jego ramionach zelżało. Przez chwilę Choi poczuł zawód. Liczył, że młodszy będzie się dopytywał, jednak kiwnął głową na jego krótkie „To do jutra” i odprowadził go wzrokiem, samemu znikając za drzwiami.

                Uczucie zmęczenia oraz brak zainteresowania wykonywanymi czynnościami

                Nie miał na nic siły. To na pewno wiązało się z brakiem snu, w to nie wątpił. Ale cieni pod oczyma nie potrafił ukryć tak, jak wyraźnych kości biodrowych, których nie było widać pod koszulką. Zbywał jednak wszelkie pytania marudny tonem, który miał wskazywać na jego wielkie niezadowolenie z rzekomego remontu, jaki urządzili mu sąsiedzi z góry. Uśpił czujność kolegów, chociaż Ji Yong nadal był niezadowolony z jego kondycji, a raczej jej braku. Choć był znany ze swojego braku talentu tanecznego od dłuższego czasu tylko się pogrążał. Męczył się szybciej niż zazwyczaj, a ponad to nie potrafił zapamiętać nawet najprostszej sekwencji ruchów.
                - Seung Hyun weź się w garść! – Krzyknął Ji Yong, celując oskarżycielsko palcem w pierś starszego mężczyzny, kiedy ten po raz kolejny pomylił kroki. – Skup się chociaż na chwilę. Nie wyjdziesz stąd dopóki nie zrobisz tego poprawnie.
                - Staram się – skłamał, patrząc z wyrzutem na przyjaciela. – Ale jestem już zmęczony. Dobrze wiesz, że ostatnio mam dużo pracy, mógłbyś okazać choć odrobinę serca.
                Przez chwilę, ułamek sekundy wydawało mu się, że dostrzegł błysk zrozumienia w oczach lidera, jednak zniknął tak szybko jak się pojawił.
                - To Big Bang pozwoliło ci znaleźć się tu gdzie jesteś, więc nie zaniedbuj nas przez swój egoizm.

                Nadmierna senność

                Seung Hyun potrafił przespać cały dzień. Budził się wczesnym rankiem i do popołudnia nastawiał drzemkę w telefonie wmawiając sobie, że „jeszcze pięć minut”. W każdej wolnej chwili, gdziekolwiek nie przysiadł zdarzało mu się zdrzemnąć. Czy to w studiu, czy na planie lub nawet na sali gdzie mieli ćwiczyć układy. Dae Sung stawał w jego obronie, kiedy Ji Yong zdzierał sobie gardło wrzeszcząc na niego. Podnosił się wtedy ociężale i wracał do ćwiczeń, ziewając regularnie, przez co łzawiły mu oczy.

                Spowolnienie lub podniecenie ruchowe

                Mieszkali razem. Odkąd zaplanowali wielki powrót na scenę musieli mieć ze sobą stały kontakt. Co mogło być lepsze niż powrót do czasów debiutu opierający się na dzieleniu sypialni z kolegą? Tae Yang zadeklarował się, że zajmie pokój razem z Seung Hyunem, by uchronić przyjaciela przed ciągłymi nalotami ze strony lidera.
                - Nie potrzebuję niańki – oświadczył, jednak Dae Sung szybko poparł ten pomysł, więc został przegłosowany. Szczególnie, że pokoje zostały już przydzielone. Przyszło mu się więc pogodzić z porażką, choć zwykle i tak spędzał czas sam. Bazgrał wtedy na kartkach, myśląc gorączkowo nad piosenkę, która mu nie wychodziła. Kreślił i notował kolejne słowa, które brzmiały jak przypadkowo wyrwane ze słownika niż sensowny tekst piosenki. Dorzucił kolejną kartkę z zeszytu w kratkę do szuflady już i tak zapełnionej jego beznadziejnymi wypocinami.
                Czasami jednak wpatrywał się w pustą kartkę zastanawiając się, co powinien z nią zrobić. Zapominał wtedy, że można położyć na niej końcówkę stalówki pióra i napisać coś. Nawet bezsensownego.
                Raz, kiedy wszedł do pokoju zastał w nim Ji Yonga. Wpatrywał się w jego notatki wyciągnięte z niemal wyrwanej szuflady. Kiedy zorientował się, że nie jest w pokoju sam prawie rzucił mu się na szyję, wymachując jego notatkami.
                - Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?! – Wykrzyknął podekscytowany. Seung Hyun już dawno nie widział takiego entuzjazmu w jego oczach. Zapragnął oglądać go częściej… Nie, zapragnął być tym, kto go wywoła.
                - Nie wyszły mi, miałem to wyrzucić…
                - Co ty gadasz, są świetne! – Pacnął go pozbawionym okładki zeszytem w ramię i uśmiechnął się szeroko, jakby nagle ostatnie tygodnie i złości nie miały miejsca. – Trzeba tylko je dopracować i zobaczysz, że będą hitem.
                Seung Hyun nie spał tej nocy irracjonalnie szczęśliwy, choć nie wiedział co było tego powodem.

                Wahania nastroju

                Wieczorem nie pamiętał, dlaczego pokłócił się z Young Bae, jednak w chwili, kiedy wymieniali krzyki miał ochotę go uderzyć. Albo rzucić czymś w niego, chociaż kończyło się tylko na bolesnych słowach. Działały lepiej niż najmocniejsze ciosy, co tylko sprawiało, że czuł się lepiej. Emocje, które skumulowały się w jego sercu wreszcie wybuchły, chociaż Dae Sung trzymał go za ramiona i szarpał nim powtarzając w kółko jak mantrę „Przestań, Hyung przestań”.
                Otrząsnął się dopiero, kiedy Ji Yong wkroczył do kuchni i rozwiał sprzeczkę, która miała przerodzić się w bójkę. Całą trójka zdawała sobie z tego sprawę. Dopiero, kiedy negatywne emocje całkowicie z niego wyparowały poczuł jak głupio się zachował. Ściskał już wtedy poduszkę, niemal się nią dusząc. Choć jeszcze kilka godzin wcześniej było mu lekko na sercu, już tego nie czuł. Czuł za to ucisk, bolesny i nieznośny połączony z gorejącą rozpaczą. Był zły na siebie za to, jak potraktował przyjaciela, a nawet nie pamiętał o co się pokłócili. Po kilku godzinach zamartwiania się uśmiechnął się do siebie.
                - Przeproszę go – szepnął do siebie, opuszczając na chwilę powieki pewien, że wszystko będzie dobrze.

                Poczucie nieuzasadnionej winy

                Ji Yong nie wiedział, kiedy ostatnio widział Seung Hyuna płaczącego. Nawet nie przypuszczał, że ktoś taki może przyjść do jego pokoju, w nocy, rozdygotany i zapłakany, jakby nie potrafił sobie z czymś poradzić i szukał w kimś oparcia. Nie wypytywał go. Pozwolił mu się położyć obok, ściskać jego za dużą koszulkę podczas gdy sam nieco niepewnie głaskał go po włosach. Wplatał w nie palce wsłuchując się w ciche odgłosy łkania, a co za tym szło i on miał ochotę się rozpłakać.
                - Seung Hyun, co się dzieje? – Spytał cicho, ledwo dosłyszalnie przez co nie do końca był pewien, czy aby na pewno zadał to pytanie.
                Odpowiedział mu jęk, przepełniony bólem odgłos i ciałem obok wstrząsnął mocny dreszcz. Podniósł się na łokciach, przełykając niepewnie ślinę. Nakrył go lekko kołdrą i objął ramieniem. Przytulił chłopaka do siebie, nie mówiąc już nic.

                Za drugim razem nie płakał. Był dużo bardziej spokojny i Ji Yong mógł przysiąc, że modlił się w duchu by tamto zajście poszło w niepamięć. Kiedy dostrzegł go w drzwiach bez zastanowienia odsunął nieco kołdrę jakby dając mu tym przyzwolenie na wejście głębiej. Tym razem był bardziej ostrożny. Wahał się, jednak niespiesznie przysunął się do jego łóżka, aż wreszcie znalazł się pod kołdrą. Przez chwilę miał ochotę znów go zapytać o co chodzi, ale powstrzymał się, układając z powrotem na poduszce. Szczupłe, szorstkie dłonie objęły go nieco niepewnie w pasie.
                - Przepraszam – szepnął cicho, dmuchając mu w szyję. – To moja wina… Te ostatnie kłótnie i sprzeczki.
                - Seung Hyun, o czym ty mówisz? – Odpowiedział mu również szeptem, odwracając się nieco w jego stronę.
                - To przeze mnie Seung Ri miał wypadek – kontynuował, jakby w ogóle tego nie słyszał. – Posprzeczałem się z nim przez telefon o jakąś błahostkę, a teraz leży w szpitalu. To ja wprowadzam nerwową atmosferę…
                - Przestań – syknął, wpatrując mu się w twarz. Nie potrafił odczytać z niej żadnych emocji, więc nawet się nie starał, chociaż marzył o tym w tamtym momencie. Mimo wszystko zawsze jego przyjaciel był otwarty, pomimo ten nieśmiałości. – To nie twoja wina. Seung Hyun sam się o to prosił i nawet YG ci to powie. Zawsze jeździł szybciej niż powinien. Poza tym każdy jest podenerwowany. Mamy znów wrócić, przykuć uwagę publiki i tkwić w centrum zainteresowania. To nie twoja wina, Tabi.
                Drgnął lekko i przycisnął twarz do jego ramienia, nie mówiąc już nic.
               
                Zachowania autoagresywne

                Mógłby przysiąc, że to był przypadek. Kiedy za mocno ścisnął szklankę nie zamierzał tego zrobić. Ale poczuł ciepło, kiedy odłamki szkła przebiły jego skórę. Przez ułamek sekundy wpatrywał się w krew spływającą po jego nadgarstku. Dopiero, kiedy Dae Sung zaczął wyjmować szkło poczuł ból. Syknął tylko raz, zaciskając powieki.
                - Nie duś tego w sobie – mruknął, nawet na niego nie patrząc.
                - Nie wiem o czym mówisz – uciął chłodno, a młodszy chłopak już się nie odzywał.

                Zaczynał mieć już dość Dong Wooka, który wydzwaniał do niego raz dziennie i pytał o głupie rzeczy. Robił to zawsze w nieodpowiedniej chwili. A Seung Hyun tylko myślał. Zastanawiał się, co by było, gdyby wszedł na ulicę na czerwonym świetle. Zastanawiał się, czy umieranie boli. Myślał, czy Ji Yong płakałby za nim tak, jak czasami on robił to w nocy ściskając go mocno, jakby był pluszową zabawką. Chciał zrobić coś, co pozwoliłoby mu go zauważyć. Chciał zwrócić na siebie uwagę, jego uwagę i z każdą chwilą coraz bardziej bolało go to, że nie mógł zrobić nic. Kiedy rozmawiał z Dong Wookiem czuł, że za bardzo by się bał. Bał się bólu lub co gorsza tego, że mu się nie uda. Nie chciał zostać kaleką do końca życia związaną z kimś innym. Czasami jednak, w chwilach zwątpienia liczył na to, że Ji Yong zająłby się nim. Tak, jak zwykle było to w książkach czy filmach. Dopiero rozmowa z  kimś, kto się domyślał sprawiała, że tracił zainteresowanie swoimi pomysłami.
                - Seung Hyun?
                Otworzył oczy i westchnął na znak, że nie śpi. Od jakiegoś czasu przyglądał mu się niemal z bezsilnością, a przy tym i niemym zachwytem. Widział jego gładkie policzki, chociaż słabo. Jego wąskie, a jednocześnie pełne usta, których miał ochotę skosztować. Przekonać się, czy są tak gładkie i miękkie, na jakie wyglądały. Przełknął ślinę, z trudem opanowując bolesne myśli.
                - Co się dzieje?
                Patrzał na niego. Widział blask, odbijający się w tych ciemnych oczach i pękało mu serce. Opuścił powieki, nie mogąc na niego patrzeć. Przebywanie z dala od niego było nie do wytrzymania, jednak kiedy leżał koło niego było jeszcze gorzej. Próbował to ukrywać, ale sam już nie wiedział czy potrafił czy nie.
                - Źle się czuję – szepnął cicho, układając głowę na poduszce. – Chciałbym, żeby to się już skończyło.
                Westchnął cicho, samemu poprawiając nieco pozycję. Najwyraźniej to go uspokoiło, bo odpuścił z cichym „Ja również”.

                Anhedonia

                Dotykał go wręcz z czcią, napawając się każdym, nawet najmniejszym drżeniem jego ciała. Słyszał nierówny oddech, który ogrzewał jego kark i czuł krótkie paznokcie, wbijające się w jego ramiona. Westchnął cicho, dotykając po raz kolejny wargami jego szyi, co spotkało się z pełnym podniecenia jękiem. Podobał mu się, dlatego też śmielej dotykał go, masując opuszkami palców wewnętrzne strony jego ud. Ji Yong mruknął coś niezrozumiałego, kiedy dłoń chłopaka znalazła się na jego przyrodzeniu i nieświadomie się o nią otarł. Zagryzł nawet wargę, jakby to miało powstrzymać narastające podniecenie.
                Chociaż Seung Hyun śnił o tym wielokrotnie nie czuł radości. Badał każdy skrawek jego ciała i zapamiętywał każde drżenie, chociaż nie sprawiało mu takiej satysfakcji, na jaką liczył. Całował usta młodszego chłopaka z delikatnością, która po chwili zamieniła się w rozpacz, kiedy nie poczuł ulgi po zetknięciu ich warg. Obejmował go ciasno ramionami i wchodził w niego najczulej, jak tylko w tamtym momencie potrafił.
                Rozpłakał się, przesuwając ustami po szyi chłopaka. Zacisnął palce na jego biodrach, powtarzając nieustannie „Kocham cię, kocham cię”. Czasami szeptał czule zdrobniałe imię Ji Yonga, podczas gdy ten wtulał nos w jego włosy i pojękiwał cicho, oplatając go nogami w pasie.
Mentalny ból jedynie się nasilił. Nie znalazł ukojenia nawet w chwili, kiedy jego przyjaciel zdecydował się zaakceptować tą miłość. A nawet ją odwzajemnił, chociaż o tym nigdy nie myślał, nawet nie wyobrażał sobie, że mógłby na coś takiego liczyć. Nawet teraz, kiedy chłopak wykrzykiwał w ekstazie jego imię Seung Hyun nie wierzył w to, co się działo. To nie mogła być prawda, chociaż przytulali się do siebie pod kołdrą, nadzy i spoceni. Bo Seung Hyun nie odważyłby się wyrazić tego, co czuje.
               
                Zachowania suicydalne

                Czuł do siebie obrzydzenie. I to chyba było jedyne, co mu jeszcze pozostało, kiedy schodził z chodnika. Uciążliwy ucisk w sercu sprawiał, że postanowił dołączyć do tych piętnastu procent pacjentów, którzy kończyli śmiercią. Albo po prostu już nie miał siły się z tym zmagać. Nie pamiętał. Ale za to dobrze pamiętał przeraźliwy pisk opon i ból, jaki odczuwał po spotkaniu z ciężarówką. Nie trwało to długo, gdzieś w oddali usłyszał jeszcze jakiś krzyk w chwili, gdy toczył się po jezdni. A zaraz po tym nastała głęboka ciemność i wiedział, że to nie koniec. O nie. To był dopiero początek jego podróży, tym razem już bez zmagań z samym sobą. Gdyby mógł odetchnąć, zapewne by to zrobił, ale na razie wystarczyło mu uchodzące z niego życie, a wraz z nim przychodzące ukojenie niepokoju, jakiego nie czuł od lat.
               

Uważa się, że depresja ma swoje źródła w nierozwiązanym konflikcie z przeszłości. Pan Choi zmagał się z problemami już w szkole średniej, kiedy to był obiektem drwin i wyzwisk przed wzgląd na jego wagę. W dodatkowych miesiącach przeżywał stres związany z rozpoczęciem kariery, a w dodatku niefortunnie rozstał się z dziewczyną. To również mogło mieć spory wpływ na jego osłabioną psychikę. Mogę z całą mocą potwierdzić, iż cierpiał na dużą depresję. Najpewniej nawracającą lub nie była leczona właściwie, co ostatecznie doprowadziło do śmierci. Przy wczesnym zdiagnozowaniu i odpowiednim leczeniu rokowania byłyby pomyślne.