Tytuł: Mandat
Paring: JongKey
Gatunek: Fluff,
miniaturka
Ostrzeżenia: BRAK
- Dzień dobry. Sierżant Kim Jong Hyun, piąty
komisariat policji. Proszę o dokumenty –
spokojny, aczkolwiek stanowczy głos sprawił, że musiał dokładnie przyjrzeć się
twarzy osoby, do którego należał. Nie spodziewał się, że mężczyzna o tak
wyraźnych rysach twarzy mógł mieć tak niezwykle delikatny głos. Męski, jednak
nadal miał w sobie tą miękkość, przywodzącą na myśl jedwab. Blondyn uznał, że
chętnie usłyszałby go w jakiejś romantycznej balladzie. Najlepiej japońskiej.
- Panie władzo, czy możemy się obejść bez tego? –
spytał z subtelnym uśmiechem, unosząc jedynie kąciki pełnych ust.
Wsiadł z samochodu, kiedy policjant spisywał coś na
kartce, najwyraźniej nic nie robiąc sobie ze słów chłopaka. Na różowe wargi
wpełzł grymas niezadowolenia. Nie nawykł do ignorowania go. Przysunął się, by
zajrzeć Jong Hyunowi przez ramię z powierzchownym zaciekawieniem. Tak naprawdę
niewiele interesowało go to, co kreślił w niewielkim notatniku swoim koślawym
pismem, co zdążył zaobserwować. Mężczyzna spojrzał na niego z ukosa, posyłając
mu karcące spojrzenie. Chłopak zachichotał słodko, zasłaniając dłonią usta w
kokieteryjny sposób.
- Nie przesadzajmy, nie jechałem aż tak szybko –
westchnął teatralnie, przechylając na bok głowę. Mężczyzna oddał mu dowód, w
dalszym ciągu milcząc. Blondyn powiódł uważnym spojrzeniem kocich oczu po całej
sylwetce bruneta rozważając, jakie są szanse na to, że uda mu się wymigać.
Zagryzł wargę, wpatrując się w ciemnoczekoladowe oczy, które na chwilę spoczęły
na jego własnych. Ułamek sekundy, a pozwolił mu przechylić szalę na swoją
korzyść, kiedy posyłał w stronę policjanta niewinny i niemal niewidoczny
uśmiech z nikłym, aczkolwiek obiecującym błyskiem w oku.
Tak. Kim Ki Bum uwielbiał prowokować i kusić. Miał
ku temu odpowiednie warunki – pełne, różowe usta, które potrafił ułożyć w
przekonujący, uroczy uśmiech, migdałkowate, kocie oczy, sypiące niemymi
obietnicami i kształtne ciało, które podkreślał umiejętnie dobranymi częściami
garderoby. Co więcej doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kiedy chciał,
potrafił uwieść każdego, kto wpadł mu w oko, ponieważ niektóre modelki nie
prezentowały się w tak powabny sposób, jak on.
Tym razem miał ochotę poflirtować z tym oto
przystojnym mężczyzną, może nieco chłodnym w obyciu, jednak nadal intrygującym.
Z początku jego plan zakładał, że wykpi się od mandatu, jednak im dłużej starał
się zadziałać urokiem na policjanta, tym mocniej podobała mu się ta zabawa i
nabierał ochoty na więcej. Było go stać, by zapłacić za swoje wybryki, jednak
po prostu nie miał w tym momencie na to ochoty. Nęciła go niedostępna postawa
Jong Hyuna, ponieważ zwykle spotykał się z uległością i dlatego mężczyzna wydał
mu się interesujący.
- Panie władzo… – zaczął po raz kolejny, robiąc pozornie
niepewny krok w stronę mężczyzny, posyłając mu jednak czarujący uśmiech. – Nie
sądzi pan, że ta piąteczka nie jest wystarczająco patetyczna, by posuwać się do
takich działań? Możemy to załatwić w inny sposób.
- Zdaje pan sobie sprawę z tego, że jestem
funkcjonariuszem policji, prawda? – odpowiedział, na co chłopak zaśmiał się
perliście, ukazując urocze dołeczki w policzkach i rządek równych, białych
ząbków. Przesunął koniuszkiem języka po dolnej wardze, a jego uwadze nie umknął
fakt, że wzrok mężczyzny na chwilę spoczął na ustach chłopaka, przez co poczuł
narastającą pewność siebie. Zbliżył się do niego opieszale, przesuwając palcem
po swoim wydatnym obojczyku.
- Nie proponuję panu łapówki – zaczął cicho, w
nieco mrukliwy sposób. – A raczej formę… Upomnienia. Niekoniecznie na piśmie.
Dostrzegł, jak Jong Hyun zaciska zęby w bardziej
wyraźny sposób, niżby najwyraźniej sam tego chciał. Zanotował coś na
blankieciku, który oderwał i podał blondynowi, wywołując tym u niego
konsternację, której ten nie okazał, nie chcąc wypaść z roli.
- Może pan złożyć zażalenie na czynność
legitymowania w prokuraturze właściwej miejscowo w terminie do siedmiu dni
roboczych. Do widzenia – uciął stanowczym tonem, chociaż w jego głosie
pobrzmiewała nuta, której chłopak nie rozumiał, po czym odwrócił się na pięcie,
zostawiając Ki Buma z lekko rozchylonymi ustami.
Chłopak szybko otrząsnął się z szoku, rumieniąc z
irracjonalnej złości. Miał ochotę zmiąć mandat w palcach i cisnąć nim w stronę
kosza, już nawet w myślach zaplanował, jak będzie wyglądała jego skarga na tego
funkcjonariusza, gdyby nie drobny szczegół, który przykuł jego uwagę. Dostał w
swoim życiu sporo mandatów, zanim nauczył się od nich uciekać, ale żaden nie
prezentował się w ten sposób. Niemal wszystko się zgadzało. Niemal, ponieważ w
miejscu, gdzie powinien znajdować się jego adres zamieszkania mężczyzna wpisał
błędną ulicę i numer domu. Nie pamiętał również, by kiedykolwiek w miejscu
zatytułowanym „opis i kwalifikacja prawna
wykroczenia” widniał numer telefonu. Z adnotacją.
- Kara będzie
surowa – przeczytał na głos, zagryzając po chwili wargę, chcąc powstrzymać
uśmiech. Wsadził blankiet do schowka, odpalając silnik. Nie śmiał odmówić tak
prowokującej aluzji.
~***~
Taki krótki
shocik na „osłodę” oczekiwania. Planów miałam sporo, niestety moja
praca uznała, że zabawnie będzie, jeśli nie pozwoli na ich realizację. Rozdział
się pisze, jest w całości zaplanowany, więc pozostaje mi tylko czekać, aż znajdę w końcu chwilę, by to spisać, zebrałam się w końcu w sobie i staram się coś z tym zrobić.
Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie tak całkiem przez brak odzewu...