Tytuł: Schooting Star
Paring: JongHo
Paring: JongHo
Gatunek: Smut/Angst/Supernatural
Część: 1/5
Część I – Exsultationis
Szedłem ciemnym korytarzem, dotykając opuszkami
zdrętwiałych palców wilgotnej ściany. Usiłowałem wypatrzyć w ciemności
jakikolwiek kształt, jednak jedyne, co widziałem to niewielki, jaśniejący
punkcik przed sobą. Wyjście z tunelu. Kącik moich ust drgnął mimowolnie. Byłem
tutaj już wielokrotnie, jednak za każdym razem z ulgą przyjmowałem ten widok. Przystanąłem
na chwilę, zamykając oczy. Wyłapałem cichy odgłos wiatru, przesuwającego się w
szczelinach między kamieniami, którymi wyłożony był tunel. Na moim ciele
pojawiła się gęsia skórka. Bynajmniej, nie była wywołana zimnem. Czułem chłodną
ekscytację i podniecenie. Jak zawsze, kiedy wychodziłem mu na spotkanie.
Przesunąłem koniuszkiem języka po dolnej wardze, by
zwilżyć spierzchnięte od zimna usta. Zrobiłem krok do przodu wchodząc w słabą
łunę światła i przystanąłem ponownie by się rozejrzeć. Zmarszczyłem brwi
zirytowany, a jednocześnie zawiedziony. W pomieszczeniu było pusto. Przełknąłem
ślinę spoglądając z niepewnością na stare, spróchniałe schody. Ostrożnie
postawiłem stopę na najniższym stopniu, który zatrzeszczał złowrogo. Wydawało
mi się, że zaprasza mnie z drwiną do dalszej podróży nie dając gwarancji
powrotu. Złapałem się poręczy podejmując się tego wyzwania.
Piętro hotelu było puste. Zacisnąłem usta w wąską
kreskę powstrzymując się od pełnego pogardy prychnięcia.
– Żarty sobie stroisz? – Burknąłem do samego siebie.
Poprawiłem klamrę skórzanego paska okalającego
wąskie biodra. Zabrzęczał cicho, gdy tylko go dotknąłem. To był jedyny dźwięk,
jaki towarzyszył mi w tym ogłuszającym bezgłosie, co tylko wzmogło moje
niezadowolenie. Zakląłem pod nosem, rozglądając się z uwagą. Nie podobało mi
się to. Mój niecierpliwy i impulsywny charakter dawał o sobie znać, a
uwielbienie do zabaw, z którym za każdym razem się spotykałem wywoływało we
mnie furię. Powstrzymałem jednak chęć rzucenia czymś ciężkim w stare, dębowe
drzwi, pod którymi stałem. Gospodarz nie byłby zadowolony, jednak kusiło mnie,
by zrobić coś w tym kierunku.
Przeskoczyłem przez poręcz piętra. Wylądowałem
miękko na kuckach, podrywając się od razu, kierując swe kroki do biblioteki.
Otworzyłem z impetem podwójne drzwi. Zawiasy jęknęły z bólem, a moim oczom
ukazał się doprawdy imponujący widok. Potężne, stare regały poustawiane były
gęsto obok siebie, a półki pozastawiane były starannie ułożonymi grubymi
księgami oprawionymi w popękane, skórzane okładki. Przymknąłem oczy, wsłuchując
się w cichą muzykę, jaka łagodnie opływała pokój. Przysiągłbym, że gdybym
wyciągnął przed siebie dłoń i zacisnął palce mógłbym ją uchwycić. Uśmiechnąłem
się, choć zakręciło mnie w nosie od tumanów kurzu, jakie się tu znajdowały.
Przestąpiłem kilka kroków w przód, biorąc głęboki wdech. Ten zapach kojarzył mi
się tylko z jednym.
Nie myliłem się. Stał przy oknie, boso w tej
okropnej białej koszuli z żabotem. Wpatrywał się w coś za brudnym od upływu
czasu szkłem. Z tej odległości nie mogłem powiedzieć czy się uśmiecha, ale
znałem go na tyle dobrze, wymóc to sobie wyobrazić. Nie zwracał na mnie
najmniejszej uwagi, chociaż byłem przekonany, że wiedział o mojej obecności.
Wychwycił ją na pewno już w chwili, gdy przemierzałem tunel. Ruszyłem w jego
stronę, jednak szybko zamarłem z zaskoczeniem. Między jednym a drugim
opadnięciem moich powiek postać zniknęła. Rozejrzałem się gorączkowo i jęknąłem
bezgłośnie czując szczupłe palce zaciskające się na mojej szyi.
– Przysięgam, że kiedyś cię zabiję – warknąłem,
zagryzając dolną wargę. Napiąłem mięśnie na chwilę zapominając, jak się
oddycha. Chłodna dłoń nie puszczała. Odchyliłem głowę opierając jej tył na
barku mężczyzny. Westchnął z wyraźną prowokacją, przygryzając płatek mojego
ucha. Zadrżałem mimowolnie, nie chcąc dać mu tej satysfakcji. Wątpiłem, by mi
się udało.
– Kusząca perspektywa – wymruczał przeciągle, a ja
nie mogłem zrobić nic innego jak tylko pozwolić, by jego palce przesunęły się
wzdłuż linii moich spodni, wkradając się pod wymiętą już koszulę.
– Cholerny dupek – syknąłem, opuszczając powieki.
Odpowiedział mi cichy, jednak wyraźny śmiech, a gorący oddech owiał moją szyję.
Z trudem przełknąłem ślinę wyobrażając sobie, jak obserwuje ruch mojego jabłka
Adama. Poczułem skurcz w okolicach podbrzusza i nie podobało mi się to, że z
taką łatwością się podniecam. Mężczyzna zdawał się to bez trudu zauważyć, bo
zaśmiał się mrukliwie, co mi nie pomogło.
– Dupek, który samą swoją obecnością sprawia, że ci
staje.
Nie wiem czy nie chciał czy nie potrafił ukryć
zadowolenia, jakie malowało się w jego głosie, gdy to mówił. Obstawiałbym na to
pierwsze, gdybym nie był tak zajęty kontrolowaniem się. Biblioteka nie była
najwygodniejszym miejscem na pieprzenie się. Obróciłem się w jego stronę i
złapałem za ten przeklęty żabot, wpatrując się z góry w jego oczy. To nie było
trudne, skoro byłem dużo wyższy. Spojrzałem na jego przebiegły uśmieszek
błąkający się po pełnych, kusząco rozchylonych ustach.
– Myślisz, że nie potrafię ci się oprzeć? –
Wyszeptałem, przysuwając się do niego. Zmniejszyłem tym samym dzielący nas
dystans do minimum nadal dbając o to, by nie dotykać go bardziej, niż to
konieczne. Teatralnie udał, że się zamyśla. Przez chwilę milczał, a ja czułem
tylko szczupłe palce, wolno przesuwające się po moich bokach. Pod koszulą, co
nie pomagało mi zebrać myśli.
– Tak, właśnie tak myślę – odpowiedział
nonszalancko przeciągając każdą sylabę. Miałem ogromną ochotę zetrzeć mu ten
paskudny uśmieszek z ust, dlatego docisnąłem do nich swoje wargi w
niecierpliwym pocałunku. Cholera, nie przyszedłem tu żeby gadać, tylko go
przelecieć. Albo żeby on mnie przeleciał, wszystko jedno liczył się efekt. Nie
zamierzał jednak dać mi tego, czego chciałem. Byłbym zdziwiony, gdyby tym razem
postanowił schować swoje próby doprowadzenia mnie do szału do kieszeni
jedwabnych spodni, jakie miał na sobie. Złapał mnie za włosy, przez co zmuszony
byłem odchylić głowę. Wgryzł się wręcz brutalnie w moją szyję, a ja jęknąłem
zaskoczony.
– Jong Hyun przestań się ze mną droczyć i zerżnij
mnie w końcu – warknąłem z niezadowoleniem czując, jak w spodniach zaczyna
brakować mi miejsca. Jęknąłem po raz kolejny, tym razem zdecydowanie zbyt głośno,
kiedy długie palce zacisnęły się na moim przyrodzeniu.
– Tylko po to tu przyszedłeś? – Spytał z
zaciekawieniem, jakbym właśnie opowiedział mu o tym, co wydarzyło się w wiosce,
a on pragnął poznać najgłębsze szczegóły. Narastająca suchość w gardle sprawiła,
że nie mogłem wykrztusić z siebie słowa. Nie wiem czy odebrał to, jako
potwierdzenie, a może i uznał moje milczenie za coś innego. Potrafiłem jedynie
sapnąć z przyjemności, kiedy przesunął palcami po sporym wybrzuszeniu w moich
spodniach. Złapałem go za ramiona, by przypadkiem nie przyszło mu do głowy
odsunąć się ode mnie. Ostre jak igły zęby przygryzły skórę na mojej szyi. Przez
krótką chwilę miałem wrażenie, że gdybym się go nie trzymał po prostu runąłbym
na ziemię. Cofnąłem się o kilka kroków w zamroczonym umyśle szukając
odwzorowania rozkładu mebli, jakie znajdowały się w pomieszczeniu. Natrafiłem
na kant jakiegoś stolika, pewnie biurka, o który się oparłem.
Spojrzałem na niego i wpiłem się w jego usta,
miażdżąc je swoimi. Odpowiedział tym samym, gwałtownie rozchylając moje wargi.
Splotłem razem niecierpliwe języki w ciasnym uścisku nie myśląc o cienkiej
stróżce śliny, jaka pociekła z kącika moich ust. Wplotłem palce w starannie
ułożone, białe włosy burząc koncepcję ich kreatywnego nieładu. Usłyszałem ciche
westchnienie i tylko dlatego, że nadal go całowałem nie uśmiechnąłem się.
Niecierpliwa dłoń poruszała się na moim kroczu, drażniąc je uciążliwym
materiałem, który uważałem za zbędny. Starałem się powstrzymywać sapnięcia,
jakie usilnie próbowały wydostać się z moich ust.
Ciepłe usta zniknęły, przez co westchnąłem
zawiedziony. Szybko jednak się zreflektowałem. Poczułem, jak kolejne guziki
mojej koszuli ustępują odsłaniając spragnioną dotyku skórę. Oparłem się na
łokciu wyginając plecy w łuk. Zadrżałem czując wargi przesuwające się wzdłuż
obojczyków. Wolniej niż bym chciał dotarły do brązowego sutka. Jong Hyun
uśmiechnął się, co bardziej wyczułem niż widziałem, zaciskając powieki tak
mocno, że na chwilę mnie zamroczyło. Zassał się na wrażliwej skórze wymuszając
na mnie głośne westchnienie pełne przyjemności. Poruszyłem nieświadomie
biodrami. Z jego gardła wydobył się pełen nieskrywanego podniecenia pomruk.
Pomyślałem, tylko przelotnie, że gdyby mi pozwolił doszedłbym pod nim jedynie
wsłuchując się w ten dźwięk.
– Jesteś niecierpliwy, Min Ho – wyszeptał ochrypłym
głosem, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
– Zamknij się i rób swoje.
Starałem się, aby mój głos brzmiał władczo,
wkładając w ten rozkaz całą swoją wolę. Mógłbym się jednak założyć, że z nadmiaru
ekscytacji drżał wyczekująco. Nie byłem pewien, bo tym razem mnie posłuchał.
Gwałtownym ruchem rozpiął guzik moich spodni, jednak ich nie zdjął. Kąsał moje
podbrzusze zmuszając mnie w ten sposób do kolejnych, nieco krępujących
dźwięków. Pieprzony sukinsyn zawsze mi to robił. Jakby uwielbiał je bardziej od
muzyki, która wydobywała się z gramofonu stojącego nieopodal. Zacisnąłem palce
na jego włosach pozwalając, by okrzyk zaskoczenia opuścił moje spierzchnięte od
pocałunków usta. Zdecydowanie gorące wargi w tym strategicznym miejscu były
tym, czego potrzebowałem. Mogłem tylko jęczeć z błogością wymalowaną na twarzy,
podczas gdy Jong Hyun obciągał mi z taką wprawą, jakby robił to od wieków.
Docisnąłem jego wargi do swojego krocza dochodząc w
jego ustach. Z początku przeszkadzało mi to, że tak szybko potrafił doprowadzić
mnie do orgazmu jedynie w ten sposób. Teraz jednak doskonale wiedziałem, że to
tylko przedsmak. Przesunął językiem po ustach zlizując resztki nasienia wręcz z
uwielbieniem. Zignorowałem koszulę, która osunęła mi się po drżących ramionach
i pozwoliłem mu zerwać ze mnie spodnie. Uśmiechnąłem się w rozgorączkowanym
amoku, przygryzając dolną wargę. Wpatrywał się we mnie z tym swoim pełnym
wyższości i pewności siebie uśmieszkiem, który teraz nie przeszkadzał mi tak
bardzo, jak jeszcze chwilę temu. To był zwiastun czegoś pełnego nieopisanej
przyjemności. Kochałem się już z wieloma mężczyznami, ale on pod tym względem
był nieporównywalny. Może dlatego, że nie był człowiekiem.
Powiodłem wzrokiem za szczupłymi dłońmi, które moim
zdaniem zdecydowanie zbyt wolno pozbywały się koszuli, odsłaniając idealnie
wyrzeźbiony tors, a później i brzuch. Czasami miałem wrażenie, że tworzył go
sam Michał Anioł, chociaż charakteru zdecydowanie niebiańskiego nie miał. Westchnąłem
głośno z zachwytem, kręcąc się przez chwilę. Efektem tego było to, że spodnie
zsunęły się z moich bioder wraz z bielizną i opadły na kamienną posadzkę u
moich stóp. Usłyszałem wyjątkowo cichy pomruk i wiedziałem, że tego oczekiwał.
Podniosłem się pozwalając, by koszula dołączyła do reszty ubrań.
Oparłem dłoń na szerokiej klatce piersiowej
mężczyzny, nie potrafiąc się powstrzymać przed spojrzeniem na nią. Przesunąłem
palcem po twardym sutku, pieszcząc go leniwie kciukiem. Nachyliłem się nad
zgięciem jego szyi, przejmując w ten sposób inicjatywę. Poddał się temu bez
oporu. Jedynie zacisnął palce na moim biodrze by szybko przesunąć je na lędźwie
i przyciągnąć mnie do siebie. Przylgnąłem ciasno do jego rozpalonego ciała
wgryzając się w wyeksponowaną szyję. Otarłem się o niego przeciągłym ruchem
czując lodowate dreszcze. Nie byłem pewien, przez które ciało przeszły, jednak
to nie było istotne. Nie w takiej chwili. Czułem na sobie jego podniecenie,
kiedy nasze erekcje ocierały się o siebie przez dokuczliwy materiał spodni.
Rozpiąłem je niespiesznie, samemu wsłuchując się w rozkoszne westchnienia,
jakie uciekały spomiędzy jego pełnych ust. Aż za dobrze rozumiałem, dlaczego
Jong Hyun uwielbiał doprowadzać mnie do obłędu.
Zacisnąłem palce na jego pośladkach, ocierając się
tym samym mocniej o niego. Tkanina osunęła się nieco z wąskich bioder
odsłaniając więcej mleczno czekoladowej skóry. Nie przeszkadzał mi, gdy
pozbywałem się jego jakże niepotrzebnych ubrań, choć zdecydowanie mi w tym nie
pomagał przesuwając krótkimi paznokciami po moich napiętych do odrętwienia
plecach. Gdzieś, sam nawet nie wiem gdzie, wylądowała znienawidzona przeze mnie
koszula. Odnosiłem wrażenie, że zakładał je na nasze spotkania tylko po to, bym
chętniej go rozbierał. Nie potrzebowałem do tego zachęty, jednak to wyjątkowo
do niego pasowało. Dokładnie tak, jak drwiący uśmieszek, jaki dostrzegłem na
jego zaczerwienionych ustach.
– Znów się podnieciłeś – powiedział, zniżając głos
do uwodzicielskiego szeptu. Na ułamek sekundy zupełnie zatraciłem się w jego
głosie mimo, że pamiętałem o jego brudnych sztuczkach, jakie stosował by mnie
uwieść. Przełknąłem gulę, która niewiadomo kiedy urosła w moim gardle i wbiłem
palce w mięśnie u dołu jego pleców.
– A ty jak zawsze gadasz w najmniej odpowiednim do
tego momencie – warknąłem poirytowany, zamykając mu usta kolejnym zachłannym
pocałunkiem. To był jedyny rozsądny sposób na uciszenie tego kretyna. Jong Hyun
szybko wykorzystał okazję, by wedrzeć się językiem do moich ust.
Jęknąłem zduszenie, dociskając mocniej nasze ciała
do siebie. Runęliśmy na twardą posadzkę, przez co obiłem sobie kolana, ale jemu
zdawało się nie przeszkadzać to, że wylądował plecami na zimnym kamieniu. Mimo
to poczułem mrowienie, jakie przemknęło przez jego rozpalone ciało. Wyglądał,
jakby miał gorączkę. Sam pewnie nie byłem w lepszym stanie. Otarłem się o
niego, odchylając głowę do tyłu, stękając cicho. Zagryzłem wargi, ale złapał
mnie za włosy i swoim językiem zmusił mnie do rozchylenia ust. Zrobiłem to
bezwiednie pozwalając mu na kolejny, tym razem dużo krótszy, ale zdecydowanie
dużo bardziej niecierpliwy pocałunek.
Poczułem palcem, przesuwający się między moimi
pośladkami. Spiąłem się mimowolnie, co nie uszło jego uwadze. Parsknął,
odchylając wolną dłonią moją głowę. Trzymał mnie za włosy, więc nie mogłem
zrobić nic innego, jak tylko mu na to przyzwolić.
– Tyle razy cię zaliczyłem, a ty nadal jesteś
ciasny – wychrypiał wprost do mojego ucha. Cudem nie wypuściłem z ust
bezwstydnego jęku przyjemności, czując jego palec wsuwający się we mnie. Wbiłem
spojrzenie w jego roziskrzone oczy, kołysząc zachęcająco biodrami.
– Najwyraźniej nie potrafisz odpowiednio się mną
zająć – odparłem szeptem, nachylając się przy tym do jego ucha, by przesunąć
koniuszkiem języka po jego małżowinie. Och tak. Dobrze wiedziałem, że to
uwielbiał. Miał swoje dziwne fetysze, które chętnie wykorzystywałem przeciwko
niemu. Niestety z wzajemnością.
Nie potrzebowałem rozciągnięcia. Niejednokrotnie
uprawialiśmy seks, ale uwielbiałem to uczucie. Zwłaszcza, kiedy dodawał kolejne
palce. Mimo wszystko próbowałem nie dawać po sobie poznać tego, jak cholernie
mi się to podoba. Przesunąłem dłonią po jego torsie czując pod palcami gęsią
skórkę zmieszaną z potem. Dotarłem do uwięzionych między naszymi splecionymi
ciałami członków, zaciskając na nich palce. Spomiędzy ust Jong Hyuna wydobyło
się głośne, przepełnione nieopisaną przyjemnością westchnienie zmieszane z
jękiem. Poruszał się nerwowo w rytm ruchów, jakie narzucałem dłonią.
Przyglądałem się w zamroczonym skupieniu jego twarzy, wodząc po niej zachłannym
spojrzeniem. Zapamiętywałem każdą zmarszczkę, jaka pojawiała się na gładkim
czole, chłonąłem sposób, w jaki przygryzał wagi. Rejestrowałem stęknięcia,
które przeplatały się z płynną muzyką. Towarzyszyła nam przez cały ten czas,
jednak nie miałem czasu się nią przejmować. Ani tym, że gramofon się zaciął.
Miałem ochotę na mężczyznę leżącego pode mną, który samymi palcami doprowadzał
mnie na skraj rozkoszy.
Rozchyliłem usta w niemym okrzyku zamierając na
chwilę. Poczułem lepką, gorącą ciecz na palcach. Zaciskałem palce na
rozgrzanych, drżących członkach dopóki nie usłyszałem upragnionego jęku
spełnienia. Uśmiechnąłem się mimowolnie na swój sposób perwersyjnie,
przesuwając językiem po oblepionych sokami palcach.
– Smakujesz wciąż tak samo – sapnąłem, nie
odrywając wzroku od jego twarzy. Przechylił głowę, wbijając we mnie
przeszywające spojrzenie. Odniosłem wrażenie, że zagląda w moją duszę. Lub w
serce.
– Myślisz, że od wczoraj coś się zmieniło? – Spytał
cicho, wyraźnie zaintrygowany. Prychnąłem, doszukując się w jego głosie nuty
wyższości i rozbawienia. Nie zamierzałem mu dawać chwili wytchnienia, więc po
prostu go zignorowałem i otarłem się o niego z zachęcającym uśmieszkiem.
Czekałem na ciąg dalszy, nie przyszedłem tutaj dla namiastki seksu. Choć
musiałem przyznać, nasza gra wstępna szalenie mi się podobała.
– No dalej. Weź, co twoje – wyszeptałem ponętnie,
opierając dłonie na jego torsie. Wydał z siebie zwierzęce warknięcie i zacisnął
dłonie na moich ramionach. Nawet nie wiem, w którym momencie znalazłem się na
biurku, nasuwając na blat jedną nogę, by było mu łatwiej. Złapał mnie za biodra
i bezpruderyjnie wszedł we mnie, do samego końca. Pozwoliłem, by głośny okrzyk
opuścił moje gardło i odbił się głuchym echem od ścian. Wygiąłem się, kiedy
otarł się o moją prostatę. Na chwilę pociemniało mi przed oczyma. Zabrakło mi
tchu i miałem wrażenie, że się duszę. Docisnąłem rozgrzane czoło drewnianego
blatu, wypychając mocniej biodra w jego stronę. Naparł na mnie, wybijając
szybki rytm. Czułem dłonie, przesuwające się w roztargnieniu po moich plecach.
Krótkie paznokcie zostawiały po sobie długie, czerwone pręgi, a gorące usta
znaczyły mój kark czerwonymi krwiakami.
Jong Hyun pchnął mocniej. Czułem go w sobie bardzo
dobrze, moje ciało chętnie przyjmowało gwałtowne, a jednocześnie płynne ruchy
nabrzmiałego penisa, zaciskając się na nim mocno. Napiąłem mięśnie, stawiając
przy tym swego rodzaju opór. Uśmiechnąłem się słysząc westchnienie zaskoczenia,
a zaraz po tym znów wydałem z siebie okrzyk. Byłbym zdziwiony, gdyby nie podjął
wezwania i nie spełnił mojej niemej prośby o więcej. Zacisnąłem palce wolnej
dłoni na swoim przyrodzeniu. Już nawet nie starałem się hamować odgłosów, jakie
zapewne w normalnych okolicznościach mogłyby zawstydzić niejednego mężczyznę. W
hotelu byliśmy sami, poza tym mieliśmy dla siebie całą noc, a ja zamierzałem to
wykorzystać. I o ile znałem mojego kochanka on nie pozwoliłby mi na inny obrót
spraw.
Zachłysnąłem się powietrzem, kiedy zwolnił tylko po
to, by przeciągle i dobrze wyczuwalnie otrzeć się o mój najwrażliwszy punkt.
Wgryzłem się w swoją własną pięść, czując krew na języku, kiedy przegryzłem
skórę. Głośny jęk sprawił, że zadrżałem po raz kolejny tego wieczora. Poczułem,
jak rozpalony tors przylega ciasno do moich pleców a niecierpliwe palce
przesuwają się po brzuchu, docierając do spragnionego dotyku przyrodzenia. To
już było dla mnie za dużo. Jęczałem niekontrolowanie, poruszając chaotycznie
biodrami, usiłując się wpasować w szaleńczy rytm, ale nie byłem pewien czy mi
to wychodzi. Czułem tylko wszechogarniającą mnie rozkosz, która przejmowała
kontrolę nad ciałem i umysłem. Którą dawał mi Jong Hyun. Wzdychał i sapał
wprost do mojego ucha, co działało na mnie jak płachta na byka.
W pewnym momencie po prostu zamarłem, odchylając
gwałtownie głowę, przez co spocona grzywka odkleiła się od mojego czoła.
Doszedłem w jego dłoni w akompaniamencie jego jęków, które szybciej niż bym się
spodziewał zamieniły się w krzyk obwieszczający upragniony orgazm. Opadłem
bezwładnie na biurko pozwalając, by gorące nasienie spłynęło po moich drżących
udach. Docisnąłem dłonie do oczu i potarłem powieki, nie mogąc się otrząsnąć.
Gdybym tak kurczowo nie trzymał się blatu na pewno znalazłbym się na ziemi.
– Ładny widok – usłyszałem gdzieś zza pleców. Przez
chwilę zastanawiałem się, czy nie mam orgazmicznych omamów. Obróciłem się
zdezorientowany ujrzałem go, siedzącego na ziemi w lekkim, niedbałym rozkroku.
Opierał dłonie za sobą, przyglądając mi się z fascynacją i pełnym perwersji
uśmieszkiem. Warknąłem cicho pod nosem, rzucając się na niego trochę niezdarnie
przez amok, w jakim ciągle trwałem. Właściwie obróciłem się gwałtownie i
zachwiałem, potykając o własne nogi, kiedy zakręciło mi się w głowie. Echo
spełnienia przechodziło po moim ciele, które na nowo stawało się gotowe na
przyjęcie większej dawki przyjemności. Opadłem na jego biodra, przesuwając
dłońmi po ramionach, przyglądając się przy tym jego twarzy.
– Teraz ja chcę być na górze.
~***~
1: Schooting Star - błąd zrobiony celowo.
Jestem~~!
OdpowiedzUsuńCzytałam to dzisiaj, jadąc samochodem, co w moim przypadku nie zawsze dobrze się kończy (pisałam raz miniaturkę w aucie i prawie zwymiotowałam) xD ALE TO NIEWAŻNE. Wybacz, moje komentarze nieraz składają się z masy dygresji, bo po prostu piszę wszystko, co mi przyjdzie do głowy, biedna blogosfera x.x ALE DO RZECZY.
Powiem szczerze, że zawsze jak komuś NAJPIERW obiecam, że przeczytam coś i skomentuję, a dopiero POTEM faktycznie zapoznaję się z jego twórczością, to zawsze mam w sobie obawę, że dany tekst okaże się słaby i nie będę umiała przedstawić mojej opinii w delikatny sposób, nie naruszając relacji z daną osobą, ale jednocześnie mówiąc szczerze, co myślę. Na szczęście u Ciebie spotkało mnie miłe zaskoczenie ^^
I teraz tak... wspomnę tu o dwóch kwestiach - technicznej i fabularnej.
Jeśli chodzi o tę techniczną, to właśnie ona najbardziej mnie uradowała, bo Twój styl ma potencjał i bardzo dobrze mi się to czytało. Mówię tu głównie o tej pierwszej części tekstu. Plastycznie opisujesz co widzi, słyszy, czuje bohater (w pierwszej chwili myślałam, że narratorem jest Jonghyun xD ale o tym za chwilę), pozwalając mi wszystko sobie dokładnie wyobrazić. Używasz nawet takich uroczych środków stylistycznych jak oksymoron, np. "ogłuszający bezgłos" ~*o*~ Moje humanistyczne serduszko się cieszy :D I to chyba póki co tyle, jeśli chodzi o kwestie techniczne (+nie znalazłam żadnych znaczących błędów = jestem szczęśliwa)
Jeśli chodzi o samą fabułę. Mówiłam Ci, że nie jestem fanką smutów, więc tę część z seksem tak sobie tylko mniej więcej przeleciałam wzrokiem (omg, Shizu, twój dobór słownictwa jest powalający). Musisz mi wybaczyć brak entuzjazmu na tym polu, po prostu mój sposób postrzegania chyba nieco różni się od punktu widzenia większości yaoistek >.< Niemniej, mimo że chodzi tu głównie o seks, w pewien sposób udało Ci się mnie zaintrygować. Chcę wiedzieć kim jest Jonghyun, który już od pierwszej chwili wydawał mi się osobą nadnaturalną (Nie, nie przeczytałam słowa "supernatural" przy gatunku, jakoś mi to umknęło xD przez co bazowałam tę kwestię nadnaturalności tylko na przeczuciu, póki Minho sam tego nie potwierdził. Omg, ale motam, wybacz, mam nadzieję, że coś z tego rozumiesz xD). Jestem ciekawa jak zaczęła się ich znajomość, chcę też wiedzieć jaki będzie jej koniec (skoro angst, to wyczuwam jakiś tragizm???).
Jeszcze w kwestii bohaterów. Przypuszczam, że z poczatku myślałam o narratorze jako o Jonghyunie, ze względu na sposób w jaki ta dwójka ze sobą rozmawiała. To Minho przeważnie jest tym, który dokucza swojemu niższemu koledze, wciąga go w przekomarzanie się i wgl. Myślę, że dlatego dokonałam pomyłki w ocenie. Ale to w gruncie rzeczy nieistotne, mówiłam, że piszę co mi przyjdzie do głowy x.x
Nie jestem pewna jaką rolę w tym miało Twoje źródło inspiracji? Słuchałam tej piosenki, ale nie spodobała mi się, wyłączyłam po minucie, wybacz xDDD
Hm... nie wiem czy coś jeszcze, jak sobie przypomnę to Ci najwyżej napiszę tu, bądź na Twitterze. Czekam na ciąg dalszy ^^
Shizu ~~<3
Ja czytam dosłownie wszędzie, choć w autobusie to wolę jednak wersje papierowe. 8D
UsuńJeśli o mnie chodzi o możesz mi prosto z mostu powiedzieć "Jest do dupy", ja się nie obrażę, także ewentualnie na przyszłość się nie obawiaj mówić prosto z mostu! I cieszę się, że Cię pozytywnie zaskoczyłam, bardzo!
Jeśli chodzi o moje opisy to one po prostu są. Piszę co mi aktualnie do głowy przychodzi tak szczerze, co aktualnie czuję. Dlatego lepiej czuję się w One Shotach, bo w danym momencie jestem mu w pełni oddana i wiem, że nie wyjdzie z tego papka. A raczej wiem, że wyjdzie lepiej, niż jakbym pisała bez jakichkolwiek chęci. ;3 A jeśli chodzi o błędy to na bieżąco sama staram się je korygować. Jestem na tym punkcie strasznie wyczulona, nie znoszę powtórzeń (tu ukłon w stronę synonimixu, przyznaję się bez bicia. xD) i czasami tworzę za długie zdania, mój pan z polskiego by mnie zlinczował.
Na początku narratorem miał być Jong Hyun tak Ci zdradzę w sekrecie, w trakcie pisania mi się odwidziało, bo w ich "związku" właśnie widzę ich na zmianę w roli dominatora, ale że w większości spotykam się właśnie z Jong Hyunem jako pasywem to musiałam być inna, a jakże. A co do historii samej w sobie i dlaczego to akurat smut... To miała być jednopartówka napisana dla koleżanki. XD Zażyczyła sobie po prostu smuta JongHo, a ja uznałam, że jak już go napisałam i mnie samej się podoba (co jest rzadkością, bo z moich shotów podobają mi się tylko dwa) to wstawiłam. I owszem, będzie tragizm, lubuję się w angstach, sama nie wiem dlaczego. o.O Jakoś najlepiej mi się je pisze. Prawdopodobnie następny rozdział będzie dłuższy, niby mam go w połowie napisany, ale muszę go jeszcze dorobić, więc jak znam siebie to coś jeszcze dopiszę. O ile mój zapał nie jest słomiany, no kurde mam nadzieję, bo się chyba zlinczuję. >.<
Ze źródłem inspiracji jest tak - wybieram losowo kilka piosenek, które zapętlam w odtwarzaczu podczas pisania i zawsze trafi się ta, która mnie natchnie na tytuł.
Ogarnęłam o co Ci chodziło, pewnie dlatego, że sama podobnie piszę moje komentarze, zresztą widziałaś u siebie. xD I dziękuję~!
Jongho <3 T.T I love it!!!
OdpowiedzUsuńJongho <3 T.T I love it!!!
OdpowiedzUsuń