29 grudnia 2012

Han Syas


Tytuł: Han Syas
Gatunek: Romans/Humor/Smut
Paring: Ji Yong (Big Bang) & Sung Min (Super Junior)
Ostrzeżenia: Sceny erotyczne

– I po cholerę my tu, ha?
Ji Yong rozejrzał się omiatając ponurym wzrokiem tłumy artystów. Wcisnął dłonie do kieszeni znoszonych spodni, które tak uwielbiał i którymi chciał pokazać, jak głęboko ma całe to przedsięwzięcie. Mruknął coś niezadowolony zaciskając dłonie w pięści. Blondyn położył mu dłoń na ramieniu i poklepał go krzepiąco.
– Zostaliśmy zaproszeni GD – powiedział cierpliwie, po raz któryś tego wieczoru. – Wypadało przyjść.
Chłopak prychnął pod nosem jak rasowy kocur i strącił dłoń przyjaciela z barku. Wzruszył obojętnie ramionami, po czym rozejrzał się w poszukiwaniu gospodarzy. Liderka stała przy drzwiach i witała gości z promiennym uśmiechem. Obiecał sobie, że kiedy będzie z nią rozmawiał w cztery oczy nawrzuca jej, co nieco.
Ruszyli w stronę Kim mijając bardziej lub mniej znane twarze. W kilku z nich, Kwon rozpoznał członków Super Junior. Rozejrzał się obojętnie i dostrzegł Min Ho rozmawiającego z Kyu Hyunem. Przy barze stała grupka osób śmiejąca się z czegoś, jednak głośna muzyka zakłócała całe to przedstawienie. Lider oderwał wzrok od Si Wona i jego przyjaciół, po czym przeniósł spojrzenie na Tae. Pomachała im z daleka uśmiechając się promiennie. G-Dragon przywołał na twarz swój firmowy uśmieszek postanawiając godnie reprezentować swój zespół.
– Nie myślałam, że przyjmiecie zaproszenie! – Zaświergotała ściskając każdego po kolei.
Czarnowłosy odchrząknął cicho. Ktoś wpadł na niego, więc odepchnął niską dziewczynę na bok, jednak ta nawet nie zwróciła na niego uwagi zajęta dzikim tańcem z Jong Hyunem. Prychnął pod nosem korzystając z tego, że nikt go nie usłyszy.
– Wypadało przyjść – oznajmił takim tonem, jakby sam na to wpadł. – A tak w ogóle, jaka to okazja? – Spytał udając wielce zainteresowanego.
– Mamy nową dziewczynę w zespole – uśmiechnęła się do niego szeroko poprawiając kolorowe bransoletki na chudych nadgarstkach. – Chcemy wszystkim przedstawić Mio. A teraz wybaczcie muszę iść. Czujcie się jak u siebie.
Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Skinął na członków zespołu, a ci rozeszli się w swoich kierunkach. Sam GD odszukał wzrokiem pustą kanapę i powędrował do niej zwinnie unikając zderzenia z tańczącymi. Opadł na poduszkę wzdychając ciężko. Nie znosił bycia liderem. Wiązało się to z reprezentacyjnością, której on nie posiadał. Nawet nie był najstarszy w Big Bang…
Wziął do ręki kwadratową szklankę i przyjrzał się zawartości. Wyglądało na whisky, w dodatku taką, którą ktoś już pił. Uznał, że ma to gdzieś. Uniósł szklankę, jakby chciał wznieść toast.
– Za problemy! – Zachrypiał, jednak muzyka zagłuszyła jego głos. – Za skurwysyństwo i właściciela tej szklanki. Gdziekolwiek jest…

Pił i pił. W sumie stracił rachubę gdzieś po siedmiu. A może nawet i dwunastu? Cóż, nie był pewny, to wiedział. Nawet nie specjalnie odczuł to ile wypił. Może lekko mu szumiało w głowie, ale nic poza tym. Spojrzał z wytęsknieniem na pustą szklankę i pokręcił głową.
– Żeby dalej pić, trzeba opróżnić to i owo – mruknął do siebie.
Choć niechętnie podniósł się z wygodnej kanapy, po czym wirując wśród tłumu udał się do miejsca, które powinno być męską toaletą. Po drodze mijał spektakle, których na trzeźwo oglądać by nie chciał. Pomijając fakt, że gdyby wszyscy byli trzeźwi, nie odstawialiby takich niespodzianek. Ji zaśmiał się ochryple widząc dwóch członków C.N.Blue świetnie bawiących się przy obłapianiu siebie nawzajem. Gdzieś nieopodal dwóch największych nieprzyjaciół splatało się w śmiertelnym uścisku tak, że nie wiadomo było, która kończyna, do kogo należy.
Cóż, przynajmniej w ubikacji nie było kolejki. Raczej nie było nikogo. Tym lepiej, pomyślał, chociaż szybko zmarszczył brwi zastanawiając się, czy może raczej nie powiedział tego na głos. Wzruszył tylko obojętnie ramionami i zniknął w jednej z kabin. Muzyki nie było tutaj prawie wcale słychać, więc w spokoju mógł się odlać.
Właśnie mył ręce, kiedy drzwi łazienki otworzyły się na oścież i do środka wpadły dwie osoby, jedna bardziej upita od drugiej. G-Dragon przyjrzał się uważnie chłopakowi, który podskakiwał jak piłka i szczerzył się do Sung Mina.
– Widzisz, nie zgubiłem się! – Pisnął, po czym bez ceregieli wpadł do kabiny zatrzaskując ją za sobą.
Czarnowłosy przeniósł wzrok na pozostałego chłopaka. Był zarumieniony od nadmiaru alkoholu i opierał się o ścianę, z trudem utrzymując na nogach.
– On tak zawsze? - Mruknął mierząc go uważnym spojrzeniem. Albo mu się wydawało, albo ten zarumienił się jeszcze bardziej. Kiwnął tylko powoli głową z miną, jakby zbierało mu się na mdłości i osunął się nieznacznie po ścianie.
– Tae Min tak zawsze.
–JEJCIU! – Z zajętej kabiny rozległ się podniecony, dziecięcy głosik. – Mają tu papier w pieski!
Załamał ręce. Uznał, że nie będzie o nic więcej pytać. Niewiedza była zbawieniem. Spojrzał tylko z współczuciem na starszego chłopaka i zrobił gest, jakby chciał go poklepać po plecach, jednak się rozmyślił.
– Nie wiem jak możesz z nim wytrzymywać.
Uśmiechnął się blado przenosząc wielkie, szkliste oczy wprost na jego twarz. W odpowiedzi zatoczył się lekko, po czym zacisnął palce na pobliskiej umywalce, by nie runąć jak długi na zimne kafelki. Wymruczał coś pod nosem. W uszach Kwona zabrzmiało to jak „Nigdy więcej nie będę pił”, ale równie dobrze mogło to być „Nie znoszę brukselki”, więc nie dopytywał się o szczegóły.
Na jego idealnie wykrojonych ustach pojawił się drwiący uśmieszek. Oparł się o ścianę obok niego taksując go roziskrzonym spojrzeniem. Zdawało mu się, że właśnie zaczyna odczuwać skutki upojenia alkoholowego. Widocznie u niego działały z opóźnieniem.
– Czy u was wszyscy mają taką słabą głowę? – Zagaił wyraźnie zaciekawiony. Co prawda nie chciał, by Sung Min pomyślał, że zapragnie robić z nimi zawody w piciu, ale właśnie tak to zabrzmiało. Z drugiej strony był pijany, więc raczej nie powinien tego pamiętać.
Pokręcił głową, jednak najwyraźniej zaraz tego pożałował. Zachwiał się zaciskając mocniej palce na brzegu umywalki, aż zbielały mu knykcie.
– Tylko ja – wybełkotał niewyraźnie przenosząc zamglony wzrok na niego. Czknął, na co Ji zaśmiał się tylko wyraźnie rozbawiony. Na i tak zaczerwienionych policzkach chłopaka pojawił się jeszcze większy rumieniec.
– Więc po co piłeś? – Spytał wyraźnie zaintrygowany.
– To był tylko jeden drink… – Mruknął i czknął ponownie. Poczuł, że ogarnia go fala gorąca. Wszystko wokół zawirowało i lekko ujechał na kafelkach. Za pewne wylądowałby twardo na tyłku, gdyby GD go nie złapał. Spróbował postawić go na nogach, ale ten tylko jęknął i pozieleniał na twarzy.
– Rany, ty naprawdę masz słabą głowę – westchnął z niedowierzaniem, jakby jego wcześniejsze słowa uznał za świetny dowcip. Posadził go na ziemi i sam usiadł obok niego. Nie zdążył nawet dobrze się oprzeć, kiedy rozgrzane ciało starszego chłopaka oparło się o niego jak o poduszkę. Spojrzał na jego twarz, po czym westchnął ponownie. – Dobranoc – dodał.
Drzwi do łazienki otwarły się z impetem. Klamka z hukiem wbiła się w ścianę, a grudki tynku opadły na ziemię. Do środka wkroczyły dwie osoby, w tym jedna czerwona na twarzy prawie tak, jak Sung Min. Z tą różnicą, że on nie był pijany tylko wściekły. Za brązowowłosym pojawił się Onew. Rozglądał się, jakby kogoś szukał i wyglądał na zatroskanego. Przygryzł dolną wargę, jednak nim zdążył coś powiedzieć ubiegł go Kyu Hyun.
– Łapy precz od niego! – Warknął wskazując oskarżycielsko na Kwona, jakby to on upił śpiącego chłopaka. Lider Big Bang zrobił tylko niewinną minę uśmiechając się przesłodko.
– Nie moja wina, że pozwoliłeś mu się upić – odparł beztrosko patrząc na niego jak na karalucha. Przeniósł leniwy wzrok na starszego chłopaka, siedzącego obok i pogłaskał go czule po policzku. – Powiem ci, że masz uroczego Hyunga – dodał z rozmarzeniem zerkając na niego kątem oka.
Wyglądał, jakby dostał w twarz. Zacisnął dłonie w pięści. GD miał przeczucie, że resztką trzeźwej siły woli powstrzymuje się, by nie skoczyć na niego.
– Dotknij go jeszcze raz, a media będą na bieżąco śledziły twoją operację – wycedził przez zaciśnięte zęby tak, że niemal ledwo go zrozumiał.
– Tae Min, gdzie jesteś? – Jęknął Onew i dopiero teraz sobie o nim przypomnieli. Zaglądał pod drzwi kabiny szukając członka swojego zespołu. Nie wyglądał na zadowolonego, kiedy w końcu go znalazł. Nie pukając wcześniej, otworzył drzwi jedynej zajętej kabiny. Ji musiał wsadzić sobie pięść do ust, by stłumić napad dzikiego śmiechu. Jego oczom ukazał się śpiący chłopak, ze spodniami wokół kostek i głową opartą o ścianę. Lider SHINee załamał ręce i ociągając się jak najbardziej mógł wszedł do środka łapiąc za materiał spodni. Nim zamknęły się za nim drzwi GD dojrzał jeszcze bokserki w pajacyki.
Przeniósł w końcu wzrok na stojącego w drzwiach chłopaka. Wyglądał, jakby miał zionąć ogniem lub ciskać błyskawicami z oczu. Spojrzał na niego z wyższością, co wyszło w jego mniemaniu wybornie, choć siedział pod umywalką. Objął w pół upitego chłopaka i przyciągnął do siebie. Śpiący mruknął coś cicho i oparł się bezwładnie o jego tors.
– Zostaw go – warknął zimno robiąc krok w jego stronę.
– Zazdrosny? – Zaświergotał uśmiechając się jak dziecko.
– Nie jestem gejem – wycedził robiąc kolejny krok w przód. – Hyung również, więc przestań go obłapiać.
Kwon objął go tylko mocniej.
– Nie oddam ci go… – Zrobił minę dziecka, które usiłuje obronić zabawkę. – Dzisiaj będzie moim Hyungiem.
Drzwi kabiny ponownie się otwarły i wyszedł z nich Onew targając za sobą śpiącego podopiecznego. Wyszedł z łazienki, jednak jego miejsce zajął zdyszany Si Won. Złapał Kyu Hyuna za przód koszuli i potrząsnął nim mocno.
– Pospiesz się! – Wydyszał z paniką w oczach. – Dae Sung bije się z kimś i wygląda na to, że inni mają zamiar się do nich dołączyć!
Szarpnął go za rękaw. Kyu Hyun nie wyglądał na takiego, który ma zamiar łatwo zrezygnować z wojny. Mierzył wściekłym spojrzeniem twarz G-Dragona usiłując wyrwać swoją koszulę z palców przyjaciela. Warknął coś do niego, jednak ten nie przejął się tym zbytnio. Si Won pociągnął go w stronę drzwi, po czym wyciągnął z łazienki.
Przez dłuższą chwilę słyszał tylko stłumioną muzykę i jakiś dziwny doping, za pewne towarzyszący wspomnianej bijatyce. Otrząsnął się z szoku spoglądając na uśpionego Sung Mina. Westchnął ciężko i pogładził jego zarumienioną twarz. Chłopak jęknął cicho przez sen. Posadził go na swoich kolanach, ponieważ zaczynało mu robić się niewygodnie i przytulił starszego opierając podbródek na jego rozgrzanym ramieniu. Musnął ustami szyję chłopaka, a słysząc ciche westchnienie zadowolenia uśmiechnął się z wyższością. Przygryzł skórę na jego obojczyku, po czym przyssał się do niej. Przeniósł usta na jego policzek zostawiając za sobą czerwoną malinkę.
Przytulił się do niego, jak do poduszki rozchylając lekko powieki. Czarnowłosy spojrzał na niego z góry wsuwając zimne dłonie pod materiał jego koszulki, na co on tylko zadygotał. Poruszył się niespokojnie siadając na jego biodrach i ocierając się lekko o niego. Chłopak mruknął cicho, po czym złączył nachalnie ich usta. Starszy nie protestował. Objął go mocniej nieświadomy tego, co robi, jednak szybko się od niego oderwał. Zamrugał kilka razy układając policzek na jego torsie.
– Hyung, chodźmy spać… – Wymruczał układając kolano między jego udami. Zagryzł wargę czując, jak w jego spodniach coś rośnie dzięki niemu.
Jak na zawołanie wziął go na ręce i wymknął się z łazienki. Skierował się prosto na piętro, gdzie dorwał pokój, który podobno miał należeć tej nocy do niego. Zamknął za nimi drzwi, po czym odnalazł sypialnię i rzucił się z chłopakiem na łóżko. Podniósł się lekko na łokciach wyszukując wzrokiem twarzy G-Dragona. Lider pochylił się nad chłopakiem z zadziornym uśmiechem. Wszystko działo się szybko i nie miał czasu pomyśleć co robi. Winę zrzucił na alkohol, który w tej grze odgrywał znaczącą rolę.
Poczynania jego kolegów przestały być dziwne, kiedy leżał na starszym i całował go zachłannie. Ciche pojękiwania tylko go pobudzały, przez co miękki dywan po chwili zapełniła kupka, zbędnych w tym momencie, ubrań. Tłoczyli się na ciasnym łóżku badając wzajemnie swoje ciała szczupłymi dłońmi i nie zaprzestając namiętnych pocałunków.
Kochali się długo i namiętnie, dopóki oboje nie stracili resztek siły. Sung Min doszedł brudząc pościel swoim nasieniem, a Ji Yong wkrótce po nim wewnątrz swojego kochanka. Opadł na niego dysząc ciężko. Czuł, jak drży pod nim, przekręca się powoli na bok i układa do snu nakrywając ich kołdrą. Nie potrafili nawet powiedzieć, w którym momencie zasnęli.

– Jak to Super Junior się rozpadło? – Kwon zmarszczył brwi patrząc na starszego chłopaka. Wzruszył ramionami w geście bezradności, po czym spojrzał na leżącą przed nimi gazetę.
– Mówiłem ci, że wiem tyle, ile mi powiedzieli – mruknął znudzony i upił potężny łyk czarnej kawy. – Ich menadżer rozwiązał umowę, bo któryś z nich przespał się na przyjęciu z jakimś kolesiem.
Czarnowłosy pomasował skronie wpatrując się w swoją jajecznicę. Z tamtego wieczora nie pamiętał wiele, jedynie tyle, że Tae Min zasnął na kiblu. Rozsiadł się wygodnie spoglądając na twarze przyjaciół.
– Cóż możemy tylko im współczuć i mieć nadzieję, że żaden z nas nie zrobił podobnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz