Tytuł: Wywiad
Gatunek: Smut
Paring: KyuMi
Ostrzeżenia: Sceny erotyczne
To był pierwszy
raz, kiedy Zhou Mi podniósł na kogoś rękę. Pierwszy raz dał się ponieść emocjom
i uderzył Kyu Hyuna pięścią w twarz. Pierwszy raz odnosił się do niego z taką
obojętnością chłodem, a Maknae pierwszy raz poczuł się niepewnie, ponieważ
sytuacja wymknęła mu się z rąk.
Zhou Mi odwrócił
się na pięcie i podszedł do stylistek, które wpatrywały się zaskoczone w niego.
Ignorował jednak ich zachowanie, gestem nakazując im zacząć przygotowania do
wywiadu. Kyu Hyun nadal stał w tym samym miejscu, wpatrując się w przestrzeń
szeroko otwartymi ze zdumienia oczyma. Poczuł szarpnięcie za rękaw, a kiedy
przeniósł wzrok na młodą, zarumienioną twarz jednej z dziewczyn, miał ochotę
się na niej wyżyć. Nie zrozumiał, co do niego powiedziała, jednak skinął
posłusznie głową, ruszając za nią.
Tylko Tae Min
wyglądał na opanowanego. Ze spokojem francuskiej, porcelanowej lalki pozwalał
się umalować, a później ubrać i tylko oczy oraz falująca klatka piersiowa
zdradzały, że żyje. Najwyraźniej krótki występ nie zrobił na nim szczególnego
wrażenia. Co jakiś czas rzucał lakoniczną uwagę w stronę Henry’ego, chcąc go
uspokoić, co jednak nie wychodziło mu tak, jak by tego sobie życzył.
– Wchodzimy na
żywo za pięć minut – oznajmił chłodny, męski głos, który wbił uważne spojrzenie
w Zhou Mi’ego. – Nie strój fochów, tylko rób to, co do ciebie należy.
– Nadal uważam,
że Henry by wam wystarczył – syknął cicho, wbijając jadowite spojrzenie w
zestresowanego chłopaka. – Nie płacą mi za bycie tłumaczem.
– Ale zapłacą ci
za ten wywiad – wycedził szorstko ich menadżer, który mierzył każdego z
wokalistów spojrzeniem. – I jeśli nie zrobisz tego, za co ci płacą gorzko tego
pożałujesz.
Uśmiechnął się
sztucznie do kamery. Błysnął kolejny flesz, prosto w jego ciemne oczy, jednak
okrągłe źrenice zwęziły się tylko, a on nie dał po sobie poznać, że to
zauważył. Przywykł do uwieczniania jego piękna. Wręcz pozwalał innym na to, by
go wielbili. Mimo to, nie potrafił się rozluźnić. Nie po tym, co zaszło w
garderobie. Nie zamierzał jednak prosić starszego o pomoc, skoro ten
najwyraźniej nie chciał nawet obok niego przebywać. Dał mu to jasno do
zrozumienia, zajmując najbardziej odległy fotel, tuż koło Tae Mina.
– Wasz zespół
wydaje się być spięty – zauważył dziennikarz, błyskając olśniewająco białymi
zębami. Pasowałby do reklamy wybielającej pasty do zębów, jednak tego Kyu Hyun
głośno nie powiedział.
– Każdy jest
podekscytowany solowym debiutem Henry’ego – odparł z udawanym entuzjazmem,
opierając łokieć na miękkim pałąku fotela. Jego wzrok mimowolnie uciekł w
stronę chińczyka, który jednak skrupulatnie patrzał w inną stronę. Wątpił, aby
mu się przywidziało. Widział ukradkowe uśmiechy, jakie wymieniał ze śliczną
dziewczyną w pierwszym rzędzie. Wyglądała na zadowoloną z tego niemego flirtu.
Potarł swój obolały policzek. Charakteryzatorka nie szczędziła sobie uwag,
tuszując zaczerwienienie, jak i przyszłego siniaka.
– Niedawno
wyszedł teaser – reporter znów zwrócił się do Maknae, który taksował go swoim spojrzeniem.
– Kiedy możemy spodziewać się całego klipu?
– Za kilka
tygodni, powinien być gotowy – westchnął teatralnie, poprawiając kostką małego
palca swoje okulary w ich zgięciu. – Tae Min zajmuje się również sprawami
swojego zespołu, więc nie mamy wiele czasu dla siebie.
Usłyszał cichy
trzask, jednak zignorował go, uparcie wbijając wzrok w przylizanego mężczyznę,
który wyglądał na niezadowolonego, że musi zadawać pytania na temat, jaki go
nie interesuje. Posłał chłopakowi chytry uśmiech, a Kyu Hyun od razu zrozumiał,
że jeszcze do tego wróci.
– Wiele fanek
usiłuje dociec, co tak naprawdę kryje się w waszych sercach. Opowiecie coś o
tym?
Wywrócił
teatralnie oczyma, co spotkało się z cichym szmerem na widowni, a także kilkoma
kolejnymi błyskami fleszy. Maknae jednak to zignorował, spoglądając po twarzach
swoich przyjaciół. Posłał uroczy uśmiech w stronę Henry’ego, który był
zaabsorbowany bawieniem się swoimi palcami. Każdy członek zespołu wiedział, jak
reaguje na tego typu publiczne wystąpienia.
– Fanservice
wyolbrzymia pewne rzeczy – zaczął cicho, siląc się na spokój. Poprawił nerwowo
mikrofon na uchu. – Każdy z nas jest inny, ale łączy nas jedno. Kontrakt z
wytwórnią.
– Nie możemy mieć
dziewczyny, ale nie zabraniają nam się zakochać – wrzucił Tae Min, posyłając
kamerze szeroki uśmiech. Dziennikarz od razu przeniósł na niego swoje
spojrzenie, całkowicie tracąc zainteresowanie „przedmiotem” wywiadu.
– Sugerujesz, że
jest osoba, która zajmuje szczególne miejsce w twoim sercu? – Spytał z
zaciekawieniem, którego nie potrafił ukryć, choć nawet specjalnie się nie
starał. Chłopak tylko uśmiechnął się do niego uroczo, robiąc minę niewiniątka.
– Niczego nie
sugeruję – powiedział takim tonem, który jasno oświadczał, że więcej nie powie.
Przez tłum fanek przeszedł jęk zawodu. Mężczyzna zaśmiał się tylko perliście,
wodząc wzrokiem po całej czwórce. Rozłożył ręce w poddańczym geście, wyginając
kąciki ust. Zerknął na milczącego dotąd Zhou Mi’ego, który co jakiś czas
szeptał Tae Minowi do ucha przetłumaczone odpowiedzi.
– Może ty nam
zdradzisz coś więcej? – Rzucił zachęcająco, zakładając nonszalancko nogę na
nogę. Zdaniem Kyu Hyuna nie wyglądało to zachęcająco, bo przecież żaden
mężczyzna nie chce mieć jajecznicy między nogami, jednak i tym razem zachował
przemyślenia dla siebie.
– Nie dzisiaj,
Hyung – odparł, po czym rzucił mu wymuszony uśmiech, co kamery od razu
uwieczniły. – Dzisiejszego wieczoru jestem tutaj, jako tłumacz.
Zrobił
zrezygnowaną minę, mrugając do kamery. Oparł się wygodnie w fotelu, przesuwając
wzrokiem po twarzach swoich rozmówców. Upił łyk wody ze szklanki, przytykając
palec do policzka w myślicielskim geście.
– Jakie macie
plany na zbliżające się lato?
Wywiad trwał
długo, a dziennikarz zadawał coraz to bardziej osobiste pytania. Żadne z nich nigdy
nie miało nic przeciwko nawet, kiedy Eun Hyuk przyznał się publicznie, że
ogląda filmy pornograficzne. Tym razem jednak było inaczej. Może przez
prowadzącego, a może przez gęstą atmosferę, która panowała między innymi. Tak
czy inaczej, kiedy tylko kamery zostały wyłączone, cała czwórka odetchnęła z
ulgą.
Min Ho razem z
Jong Hyunem przyjechali po Tae Mina, który słaniał się na nogach. Wyglądał
uroczo, a przynajmniej tak szeptały wszystkie stylistki, które zdejmowały z ich
twarzy subtelny makijaż. Kiedy tylko usiadł na tylnym siedzeniu samochodu, od
razu usnął.
Henry z kolei
jeszcze miał w sobie trochę energii, którą spożytkował na ucieczkę ze studia.
Pognał uliczką, nawet nie tłumacząc się zezłoszczonemu menadżerowi, dokąd idą.
Zhou Mi nadal traktowa Maknae jak powietrze nawet, kiedy ten usiłował zapytać
go o godzinę. Chrząknął coś tylko pod nosem, czego Kyu Hyun nie zrozumiał, po
czym wyszedł z garderoby, trzaskając drzwiami. Chłopak zacisnął zęby ze złości
i wypadł za nim, rozglądając się.
– Mnie się nie
ignoruje – wysyczał do siebie, szybkim krokiem kierując się w stronę
oddalającego się chłopaka.
Złapał go za
ramię i obrócił w swoją stronę ze złością. Wbił wściekłe spojrzenie w jego
ciemne oczy, które z kolei nie wyrażały żadnych emocji. Zacisnął palce na
ramionach chłopaka, przyciskając go do ściany.
– Powiesz mi
wreszcie, o co ci chodzi? – Warknął cicho, nawet nie próbując się opanować.
Odpowiedział mu gorzki uśmiech i pogardliwe prychnięcie. Cudem powstrzymał się
od potrząśnięcia nim. Przyparł tylko starszego do drzwi toalety, zaciskając
usta w wąską kreskę. Jego nozdrza zadrżały, jakby miał zionąć ogniem, a on całą
siłą woli powstrzymał się od wybuchu.
– Długo
zamierzasz mnie ignorować, „Hyung”? – Spytał przesłodzonym głosem, jednak pod
pozorami krył się jad i sarkazm.
– Dopóki ten cały
cyrk się nie skończy – wycedził przez zaciśnięte zęby, usiłując się wyrwać. Kyu
Hyun jednak nie dał za wygraną, przypierając go mocniej do drzwi.
– Cyrk odstawiasz
ty. Myślisz, że jesteś aż tak dobrym aktorem? Widziałem, jak flirtujesz z tą
smarkulą. Szukasz urozmaicenia w łóżku? Nie będę skakał wokół ciebie i skomlał
o wyjaśnienia.
Na ułamek sekundy
zwątpił. Przez krótką chwilę myślał, że przesadził. Wyczuł pod palcami, jak
ramiona starszego drżą, a jego dłonie zacisnęły się w pięści. Chłopak nie mógł
tego dostrzec, ale Zhou Mi wbijał paznokcie w miękką skórę, niemal przebijając
ją do krwi. Podniósł wzrok, pełen złości i frustracji, którą ukrywał przez
kilka ostatnich dni, a która skumulowała się w nim, doprowadzając do wybuchu.
– Myślisz, że kim
ty jesteś?! – Fuknął na niego, wyrywając mu się pod wpływem adrenaliny. Pchnął
go raz, przestępując przy tym do przodu, na co młodszy odruchowo się cofnął o
krok. – Myślisz, że tobie wolno flirtować, a mnie nie?! Nie jestem twoją
własnością, Dongsaeng! I nie waż się mnie traktować jak rzecz! To, kogo będę
pieprzył przed czy po wywiedzie to moja sprawa, rozumiesz?! Ja tobie zabaw z
Henrym nie wypominam, więc ty też się ode mnie odwal!
Nie wiedzieć
dlaczego, po prostu wybuchnął śmiechem – głośnym i niekontrolowanym. Pacnął się
w czoło, zbijając tym z pantałyku Zhou Mi’ego, który patrzał na niego, jakby
był niespełna rozumu. Więc chodziło o to? Tylko o to? Przetarł teatralnie oczy
na znak, że niemal się popłakał ze śmiechu.
– Jesteś
zazdrosny o Henry’ego? – To było raczej stwierdzenie niż pytanie, jednak
starszy prychnął z pogardą, krzyżując przedramiona na torsie. Łypnął na niego
spode łba, zadzierając dumnie podbródek.
– Nie jestem
zazdrosny o nikogo, zapamiętaj to sobie – burknął nadal z tą sama obojętnością,
jednak jego entuzjazm przygasł.
Kyu Hyun znów
poczuł, że ma nad wszystkim kontrolę. Zrobił stanowczy krok w przód, zmuszając
chłopaka do cofnięcia się. Oparł dłonie po obu stronach jego szczupłego ciała,
wyginając usta w znaczącym uśmieszku, który każdy tak dobrze znał, a który nie
wróżył nic dobrego. Na ogół.
– Jesteś uroczy,
kiedy się złościsz – zaczął, obniżając głos niemalże do pomruku. – Chociaż
twoje uderzenie było naprawdę mocne.
– Miało być –
wyburczał cicho, wciskając się w drzwi. – Należało ci się, dupku.
Cho tylko się
zaśmiał, wsuwając dłoń pomiędzy plecy starszego, a drewno. Przycisnął go do
siebie, naciskając klamkę, po czym wepchnął go do środka, od razu zamykając za
nimi drzwi na klucz. Nie chciał, by ktoś im przeszkodził, w dodatku w najmniej
odpowiednim momencie. Powiódł wzrokiem po jego twarzy, zatrzymując się na
dłużej przy ustach tak, jakby zastanawiał go ich smak.
– Należy mi się
zadośćuczynienie za to – mruknął cicho, nim wpił się bezczelnie w wargi
chłopaka, rozchylając je od razu, aby spleść razem ich języki w mocnym uścisku.
Szczupłe dłonie odepchnęły go od razu, a na zaróżowionych ustach pojawił się
wyniosły uśmiech.
– Chyba nie
liczysz na to, że tak łatwo wybaczę ci tamto? – Spytał retorycznie, mrużąc przy
tym swoje oczy. – Nie interesuje mnie, w jakim celu obłapiałeś Henry’ego, ale
powinieneś wiedzieć, że moje ciało jest dużo lepsze.
– Twoje ciało od
zawsze uważam za najlepsze – przesunął lubieżnie koniuszkiem języka po górnej
wardze, jednak Zhou Mi go wyminął, posyłając mu zalotne spojrzenie. Rozwiązał
krawat, i cisnął go na umywalkę.
– Jaka szkoda, że
nie będziesz mógł go dotknąć – westchnął niemal z prawdziwym bólem, chociaż w
jego oczach widniała ewidentna zachęta. – Będziesz jedynie patrzał na nie,
kiedy będę cię dotykał.
Zrzucił z siebie
marynarkę, nawet nie zajmując się tym, gdzie wyląduje. Zatrzymał spojrzeniem
chłopaka, który z niezadowoleniem stał na swoim miejscu, obserwując zwinne
palce. Odpinały guziki, odsłaniając coraz to więcej bladego torsu. Gardłowy
pomruk nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Sprawił jednak, że starszy przygryzł
dolną wargę, kołysząc przy tym wąskimi biodrami.
– Nie zrobisz mi
tego… – Zaczął, jednak zalotny chichot nie pozwolił mu skończyć. Warknął tylko,
jak rozwścieczony buldog. Powiódł wzrokiem po nagim torsie starszego, robiąc
krok w jego stronę.
Poczuł chłodne
dłonie na swoich obojczykach, a chwilę potem zwinne palce zaczęły rozpinać jego
koszulę. Łakome usta wpiły się w jego, miażdżąc je w niecierpliwym pocałunku.
Nie czekając na pozwolenie i nie zważając na „zakaz” przyciągnął go do siebie,
przypierając do ściany. Zaczął błądzić dłońmi po jego brzuchu, docierając do
paska wyprasowanych na kant spodni. Pomimo tego, co Zhou Mi wcześniej mówił, nie
protestował, kiedy dół jego garderoby zniknął. Wsunął się na marmurowy blat,
gdzie zamontowano umywalki, obejmując go nogami w pasie.
– Jesteś
niecierpliwy, Kui Xian – wyszeptał, ocierając się o niego zachęcająco, jakby
czekając na kolejny ruch ze strony młodszego.
Poczuł, jak
szczupłe palce zaciskając się na jego pęczniejącym penisie. Materiał bokserek
zaczynał mu przeszkadzać, jednak cierpliwie czekał na ciąg dalszy. Przygryzł
dolną wargę Maknae, posyłając mu uroczy, koci uśmieszek. Odpiął pasek jego
spodni, pozwalając im opaść.
– Ojej – mruknął
udając zaskoczenie, nim otarł się o dłoń chłopaka, przesuwając opuszkami palców
po jego torsie. Powiódł wzrokiem po jego złoto-brązowej skórze, zatrzymując się
dopiero na jego członku. – Podnieciłeś się.
– Jesteś z siebie
zadowolony? – Warknął cicho, odrzucając białą koszulę gdzieś na bok. Zaczął się
siłować z jego bokserkami, wręcz zrywając je z niego. Usłyszał cichy jęk
zadowolenia, który uznał za przyzwolenie. Pochylił się nad jego szyją,
zaczynając masować intensywnie rosnącą erekcję swojego kochanka.
Zhou Mi zacisnął
palce na ramionach młodszego, poruszając zachęcająco biodrami, we wręcz
niecierpliwym geście. Przyciągnął go bliżej siebie, wpijając się na powrót w
jego usta, pozbywając się reszty niepotrzebnych ubrań, które opadały na kafle.
Chłopak jęknął po raz kolejny, tym razem z niezadowoleniem, spoglądając w oczy
Kyu Hyuna niemal z wyrzutem.
– Przelecisz mnie
w końcu, czy mam poszukać kogoś innego? – Warknął cicho, ocierając się o
męskość chłopaka w znaczący sposób.
Odpowiedział mu jedynie koci pomruk, a chwilę potem
Maknae zsunął jego biodra z blatu i wszedł w niego jednym, gwałtownym ruchem.
Krzyk bólu, zmieszany z przyjemnością odbił się głośnym echem od ścian
łazienki. Żadne z nich nie czekało. Cho naparł biodrami na pośladki starszego,
wybijając szybki, stanowczy rytm, a Zhou Mi jęczał nieprzerywanie, wbijając
paznokcie w kark swojego kochanka. Nie raz i nie dwa uprawiali seks w taki
właśnie sposób. Obaj dobrze wiedzieli, jak wzajemnie się zaspokoić, nie musieli
nic mówić, by się zrozumieć. Pomimo, że łączyło ich jedynie łóżko, żadnemu taki
układ nie przeszkadzał. Szczególnie, że przecież nie mogli się z nikim wiązać.
Kolejne otarcie o jego czuły punkt zmieszany z
głośnym stęknięciem przyjemności sprawiło, że tylko mocniej wbił paznokcie w
skórę starszego. Młodszy odpowiedział mocniejszym pchnięciem, pozwalając sobie
na stłumiony jęk, kiedy mięśnie zacisnęły się wokół jego członka. Zacisnął
palce na biodrach chłopaka, wysuwając się z niego na chwilę, jedynie po to, aby
go obrócić. Powiódł ustami po jego szyi, zasysając się na kawałku jego skóry.
Wszedł znów w niego, znacząc pocałunkami wilgotną ścieżkę po jego ramieniu.
Starszy zagryzł palec, kołysząc biodrami w rytm
gwałtownych ruchów bioder młodszego. Zamierzał choć trochę pohamować swoje
jęki, głównie dlatego, że zaczynały go krępować. Za każdym razem, kiedy widział
uśmieszek wyższości na tych pełnych, idealnych wargach czuł wpełzające na jego
twarz rumieńce. Zawsze tłumaczył to gorącem, a Cho nie dyskutował wiedząc, że i
tak nie ma to sensu.
– Nigdy bym nie przypuszczał, że z ciebie taki
kociak, Mimi – wymruczał wprost do jego ucha, przygryzając jego płatek. Starszy
sapnął tylko ciężko, zaciskając palce na kancie umywalki, kołysząc mocniej
biodrami.
– Nie gadaj, tylko rób swoje – wysapał, z trudem
układając słowa splątanym językiem.
Otępiały umysł nie pomagał mu w niczym, jednak czuł
ogarniającą go przyjemność. Targnął nim pierwszy spazm, rozchodzący się po jego
organizmie falą gorąca. Syknął cicho, spoglądając na odbicie w lustrze, wodząc
wzrokiem po spoconej twarzy młodszego. Widział pasma wilgotnej grzywki,
przyklejony do jego czoła. Starszy odrzucił głowę do tyłu, opuszczając z
uwielbieniem oczy, układając usta w uśmiechu zadowolenia, kiedy znów poczuł
pewniejsze, mocniejsze pchnięcie.
Kolejny jęk wydobył się spomiędzy spierzchniętych
ust Maknae, kiedy tylko poczuł, jak jego członek drży w ciasnym, gorącym
wnętrzu kochanka. Dostrzegł przelotnie w lustrze stróżkę ślinki, która pociekła
starszemu z kącika jego ust. Uśmiechnął się do siebie, zaciskając palce na
twardym członku Zhou Mi’ego. Wrócił do intensywnego masowania go i nie musiał
wiele czekać, by poczuć na palcach lepką, ciepłą spermę oraz usłyszeć stłumiony
przez dłoń okrzyk spełnienia. Niemal wgryzł się w szyję chłopaka, dochodząc w
nim z głośnym stęknięciem.
Wypuścił ze świstem powietrze, niemal osuwając się
na drżących kolanach, jednak ramiona młodszego go przytrzymały. Obrócił się w
jego stronę, obejmując go w pasie. Oparł policzek na jego ramieniu, uśmiechając
się z zadowoleniem pod nosem. Oblizał spierzchnięte usta, czując mocny uścisk w
sercu. Skrzywił się, biorąc głęboki wdech.
– Czyli już się nie gniewasz? – Spytał cicho,
unosząc policzek starszego, wpatrując się w jego ciemne oczy. Dostrzegł w nich
błysk, który towarzyszył mu zawsze, kiedy chciał go sprowokować.
– Będziesz mnie musiał jeszcze długo przepraszać –
wymruczał z miną niewiniątka, jednak jego słowa zabrzmiały wyjątkowo
dwuznacznie.
Uśmiech na twarzy Kyu Hyuna mówił, że wcale mu to
nie przeszkadza. Zgarnął z podłogi koszulę, którą zarzucił na ramiona
starszego, po czym zabrał swoją, zaczynając się ubierać. Westchnął cicho,
prostując się przy tym. Powiódł wzrokiem po sylwetce Zhou Mi’ego, nim zaśmiał
się, opierając o marmurowy blat.
– Zanim będę cię przepraszał, musimy dotrzeć do
dormu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz