2 października 2015

25'th


Tytuł: 25’th
Paring: JongKey
Gatunek: Fluff/odrobina Angstu
Ostrzeżenia: Brak

Spojrzał na niego niepewnie, marszcząc przy tym gładkie czoło. Przeniósł wzrok na walizkę, która spoczywała na łóżku, jednak szybko wrócił spojrzeniem do chłopaka, który krzątał się po pokoju. Nerwowe ruchy i niezdecydowanie wprawiały go w dezorientację. To przecież było tak niepodobne do tego perfekcjonisty, który nawet kiedy nie był pewien, co na siebie założyć dobrze wiedział, co chce ubrać.
- Jesteś tego pewien? – spytał cicho, zagryzając dolną wargę. Odpowiedziało mu jedynie niecierpliwe skinienie głowy. Był pewien, że Ki Bum wcale go nie słuchał, dlatego westchnął tylko z politowaniem, podchodząc powoli do chłopaka. Ułożył mu dłoń na ramieniu, na co młodszy podskoczył jakby wystraszony i odwrócił się gwałtownie robiąc niezadowoloną minę. Najwyraźniej dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie jest w pokoju sam.
- Jong Hyun, za godzinę mam samolot. Naprawdę doceniam to, że się o mnie martwisz, ale jestem już dużym chłopcem, poradzę sobie! – fuknął zirytowany, wrzucając do walizki jakiś sweter.
Uniósł dłonie w poddańczym geście, po czym wycofał się powoli w stronę drzwi. Nim wyszedł spojrzał jeszcze raz na przyjaciela i to, jak się poruszał bez ładu i składu. Widział jego spięte ramiona, które odsłaniała biała bokserka i zmarszczone pod grzywką czoło. Zaciśnięte usta oraz skupiona mina i zagubione spojrzenie, które zatrzymywał na rozmaitych przedmiotach mówiły mu więcej, niż uspokajające słowa, by się nie martwił. Odetchnął cicho, zamykając za sobą drzwi. Mimo wszystko nie potrafił tak po prostu przestać o tym myśleć i widział jedno wyjście z sytuacji.

Zacisnął palce na kolanach, wręcz wgryzając się w dolną wargę. Pociągnął nosem czując, jak łzy toczą sobie drogę po zaróżowionych od płaczu policzkach. Oczywiście, że nie chciał wyjeżdżać. Bał się tego dnia, choć powinien być powodem do radości. Jego urodziny jednak były bolesnym przypomnieniem o tym, że nie było przy nim tej najważniejszej osoby.
Starał się udawać, że się cieszy – kończył dwadzieścia pięć lat, rozpoczynał kolejny rok, który wróżył mu ciąg dalszy wspaniałej kariery, jednak odczuwał tylko pustkę. Wszyscy składali mu życzenia począwszy od bliskich kończąc na fanach. Musiał przez to wyłączyć wszystkie powiadomienia w telefonie, bo jego instagram nieustannie dawał o sobie znać, odkąd zamieścił na nim kilka nowych zdjęć. Ale przecież musiał zachować pozory, prawda? Nie mógł pozwolić, by jego bliscy zauważyli, że coś jest nie tak. Nie chciał, żeby się martwili, dlatego wolał zaszyć się gdzieś, a wyjazd do San Francisco był najlepszą wymówką. Jedyną.
Czknął raz, zasłaniając usta dłonią. Bolała go głowa, czuł nieprzyjemny ucisk w skroniach od nieustającego płaczu, a w dodatku ogarnęło go zmęczenie. Nie miał już siły, chociaż łzy nadal snuły się smętnie po jego twarzy. Zacisnął zęby, po czym przesunął palcami po spierzchniętych ustach. Wpatrywał się pustym, zamglonym wzrokiem w swój telefon, na którego ekranie widniało zdjęcie, które wyryło się pod jego powiekami. Widział ten obraz nawet, kiedy zamykał oczy, a jego serce bolało jeszcze bardziej.
- Bummie…
Poderwał się z miejsca przerażony, odwracając gwałtownie ze strachem wymalowanym na twarzy. Telefon spadł na podłogę kilka metrów dalej z takim impetem, że rozbił się, a jedyny klawisz odpadł, upadając kawałek dalej. Poczuł, jak jego serce gwałtownie pokrywa skorupa lodu, zamierając na ułamek sekundy, przez co pociemniało mu pod oczami. Odetchnął z niemałym trudem, łapiąc się stojącej obok łóżka szafki dopiero teraz dostrzegając znajomą twarz, którą oświetlał niewielki płomyk majaczący na knocie różowej, urodzinowej świeczki. Przełknął zgęstniałą od strachu ślinę. Wyprostował się, wpatrując z niedowierzaniem w postać, która nie śmiała zrobić kroku dalej. Najwyraźniej mężczyzna nie przypuszczał, że aż tak go wystraszy.
- Jong Hyun? – szepnął ochryple, z trudem wydobywając z siebie jakikolwiek głos. – Jonghi, co Ty tu robisz? – zamrugał kilkakrotnie chcąc się upewnić, że nie majaczy, a umysł i zmęczone od płaczu oczy nie płatają mu figli.
Pełne usta rozciągnęły się w delikatnym, ale pełnym czułości uśmiechu, kiedy podszedł bliżej, trzymając na wyciągniętych dłoniach niewielką tartę z owocami, do której wbił świeczkę. Zatrzymał się przy młodszym chłopaku, nie spuszczając roziskrzonego wzroku z jego ciemnych, lśniących od łez oczu. W bladym blasku widział drżące wargi i błyszczące tęczówki, które w półmroku wydawały mu się jeszcze bardziej hipnotyzujące. Płomień oświetlał twarz starszego chłopaka – właściwie mężczyzny, a on nadal nie był pewien, czy jego przyjaciel na pewno stoi przed nim roztaczając wokół siebie to przyjemne ciepło, które wypełniało całe jego ciało.
- Nikt nie powinien być sam w swoje urodziny – odpowiedział równie cicho, co on. Wyciągnął dłoń, by pogłaskać go po wilgotnym policzku. Przysunął ciastko, spoglądając na nie znacząco z niegasnącym uśmiechem. Na jego widok Ki Bumowi momentalnie miękło serce, a na i tak zaróżowione od płaczu policzki wpełzał rumieniec. Starszy od zawsze uważał go za uroczy i żałował, że tak rzadko go widywał. – Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę.
Chłopak zagryzł opuchniętą wargę, zamykając oczy. Przez chwilę uśmiechał się samymi kącikami ust do swoich myśli, jednak dmuchnął na płomyk, który zgasł pod wpływem powiewu ciepłego powietrza. Poczuł subtelny dotyk na swoim policzku, a on odruchowo wtulił się w ciepłą dłoń, nakrywając ją swoją. Otworzył oczy, a chociaż teraz jedynym źródłem światła był blask księżyca, wpadający leniwymi smugami do pokoju dobrze widział znajomą twarz i ten sam krzepiący uśmiech, kierowany tylko do niego.
Ujął tackę i odłożył tartę na szafkę nocną, spoglądając na nią z rozczuleniem. Przeniósł jednak wzrok na starszego, przysuwając się przy tym do niego nieco niepewnie. Ułożył dłonie na jego szerokich ramionach. Zagryzł dolną wargę czując pod palcami wypracowane mięśnie, które spięły się, kiedy tylko mężczyzna poczuł drobne palce na swoim ciele.
- Dziękuję… - wyszeptał łamiącym się głosem, nim oparł skroń o obojczyk przyjaciela. Z całych sił walczył ze sobą, jednak nie miał już siły. Rozpłakał się, kurczowo zaciskając palce na białej koszuli, którą właśnie moczył łzami. Jong Hyun objął go, troskliwie gładząc po plecach. Nie mówił nic. Zrobił jedynie krok w tył, ciągnąc za sobą młodszego chłopaka i usiadł na brzegu łóżka, sadzając go na swoich kolanach. Wtulił drżące ciało w swój tors, sunąc leniwie dłońmi po spiętych plecach. Pozwolił mu płakać, a sam tylko oparł podbródek na ramieniu młodszego.
Wsunął palce w ciemne włosy, by przeczesać je z niebywałą czułością. Uśmiechnął się mimowolnie, słysząc cichutkie chlipnięcie. Delikatnie ujął twarz chłopaka w swoje dłonie, chcąc ją unieść i spojrzeć w załzawione oczy. Starł słone krople opuszkami kciuków i pochylił się do drżących od tłumionych emocji ust. Sięgnął ich swoimi, zamykając w czułym pocałunku. Chłodne dłonie przesunęły się niepewnie na jego kark, kiedy scałowywał łzy z twarzy chłopaka. Niespiesznie przesuwał wargami po drobnym policzku. Musnął zgrabny, prosty nos, by na końcu złożyć łagodny pocałunek na czole młodszego.
Ki Bum uniósł kąciki ust, opuszczając powoli powieki. Czuł, jak z wolna wszelkie negatywne emocje zaczynając opuszczać jego spięte ciało. Jakby zwykłe zdmuchnięcie świeczki było tym, czego potrzebował. Wiedział jednak doskonale, że gasnący płomień nie miał na to wpływu. Pogłaskał delikatnie ciepły policzek przyjaciela, opierając czoło na jego skroni. Opuścił leniwie powieki czując błogi spokój, który z wolna zaczął wypełniać jego ciało. Rozleniwienie zawładnęło jego umysłem, a przyjemne otępienie wywołane bliskością starszego mężczyzny sprawiło, że zapragnął usnąć.
- Hyung, połóż się ze mną… - wyszeptał, ledwo poruszając ustami. Nie był pewien, czy ten go usłyszał, jednakże Jong Hyun był nauczony słuchać ważnych dla siebie osób. Uniósł troskliwie szczupłe ciało i ułożył na poduszce. Zawisł na chwilę nad twarzą młodszego, by złożyć pojedynczy pocałunek na jego ustach. Dopiero po tym sam ułożył się obok niego, nakrywając ich ciała kołdrą. Zamknął oczy, wyciągając ramię, aby ten mógł się do niego przytulić. Schował twarz w zagłębieniu szyi mężczyzny, wzdychając drżąco. Ułożył dłoń na torsie przyjaciela, mrugając leniwie powiekami.
- O czym myślałeś? – spytał, nie otwierając oczu. Nie widział jego twarzy, jednak wyczuł na swojej skórze, że ten się zarumienił. Policzki nabrały ciepłych kolorów, a chłopak schował się mocniej w jego ramionach, jakby to miało uchronić go od zażenowania.
- Nie chcę już być więcej sam… - odpowiedział cichym głosem, bawiąc się kołnierzykiem koszuli starszego. Na pełne usta wstąpił kolejny czuły uśmiech i Ki bum mógłby przysiąc, że usłyszał, jak serce jego przyjaciela bije mocniej.
- Nigdy nie byłeś, Bummie. I nigdy nie będziesz.

Uniósł kąciki spierzchniętych ust słysząc tą odpowiedź. Ostatnie, co zapamiętał, to ciepła dłoń, głaszcząca go po włosach i troskliwy pocałunek, złożony na jego ciepłym czole.

4 komentarze:

  1. Jestem~~
    Dzisiaj krótko, bo ostatnio w ogóle nie mam weny na komentarze, a do tego padam na twarz, ale przeczytałam, więc choć parę słów powinnam chyba po sobie zostawić.
    Już pominę kwestię tego, że OMG JAK DAWNO NIE CZYTAŁAM ŻADNEGO JONGKEY, A OSTATNIO JONGKEY FEELS W CAŁYCH INTERNETACH, bo to mało istotne xDDDDD
    Co do tekstu - sam pomysł jest serio dobry, podoba mi się jak wplotłaś tu, jakkolwiek smutą, rzeczywistość... Bo w sumie sama miałam mieszane uczucia widząc urodzinowe spamy dla Key, a jednocześnie mając tę bolesną świadomość, że solenizant z pewnością spędza ten dzień w żałobie ;-; Nic więc dziwnego, że chciał tego dnia być sam, ale... no właśnie, pojawia się to "ale", bo czy odcięcie się od ludzi nie jest tylko kolejnym krokiem w ciemność? Zamiast trzymać się tego ciepłego światełka bliskich osób, ogrzewać się przy nim, próbować znaleźć w nim siłę... No i właśnie tym światełkiem jest tutaj Jonghyun, który jakby, hm, wie lepiej, co dla Key dobre, niż on sam. Ładnie i uroczo Ci to tu wyszło, nawet jeśli bez fajerwerków.
    Mam jednak trochę zastrzeżeń i uwag, ze względu na kwestie techniczne. Zaliczyłaś tu kilka wpadek z interpunkcją, więc może po prostu jeszcze raz przejrzyj tekst, zawsze coś może człowiekowi umknąć. Co mi się jeszcze rzuciło w oczy, to, hm... czasem mam wrażenie, że zapominasz wyraźniej zaakcentować kto jest podmiotem w danym zdaniu, przez co nie zawsze wiem, o kim mowa. Podmiot domyślny to wspaniała sprawa, ale nie można z tym przesadzić, bo wtedy robi się chaotycznie.
    Hm, chyba tyle na dziś, wiem że jakoś słabo, jak na mnie, ale nie dam rady nic więcej sklecić.
    Powodzenia w pisaniu, hwaiting~~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko Key wstawił na swojego insta zdjęcie babci, tak narodził mi się ten pomysł. Poza tym nie chciałam też pisać kolejnego urodzinowego fluffa, bo jeśli mam być szczera tematyka dla mnie jest tak oklepana, że to by ubodło moją dumę. ._.
      Tekst jest bez bety i pisałam go przerywając, żeby odpisać, zmienić piosenkę, no i wyszło, jak wyszło. ._. Przejrzę go, ale poprawię dopiero, jak przejdzie betę, bo inaczej jednak jest, jak ktoś inny to czyta, sama nie zawsze zwracam uwagę na takie szczegóły. Ale dziękuję za zwrócenie uwagi! No i przyznam, trochę się martwiłam, że wyjdzie niejasno z tym podmiotem domyślnym, a z drugiej strony zrobiłam to z premedytacją. Nie wiem, jak określić to, o czym wtedy myślałam... W dużej mierze chciałam to zostawić w sferze domyśleń czytelnika i żeby w jakiś sposób oddało to klimat pokoju, zaskoczenie Ki Buma, tą taką właśnie nutkę tajemniczości, ale chyba przedobrzyłam. XD Najpewniej jednak za długo pisałam w pierwszej osobie i znowu muszę się jakoś w to wprawić. ._. Dorwę jutro moją betę to to mam nadzieję poprawi tak, żeby było dobrze i bardziej przejrzyście.
      Dziękuję za komentarz i uwagi, bo są bardzo pomocne~! ♥

      Usuń
  2. Omm, podobało mi się~ Widzę, że ty też poszłaś w angstowe klimaty tak jak ja przy pisaniu urodzinowego ff, ale to bardzo dobrze, za dużo fluffów na świecie xd Ja ogólnie pałam sympatią do opowiadań które są angstami tak na starcie, tak więc no, podoba mi się haha xD Khhh co ja gadam, przepraszam, już nie potrafię się normalnie wysławiać.
    Ogólnie bardzo fajnie było, nie zwracałam uwagi na jakieś błędy więc Ci nic w tej sprawie nie napiszę. Mogę tylko powiedzieć, że momentami nie wiedziałam o kim piszesz, to mnie najbardziej zabolało, bo bardzo fajne opowiadanie Ci z tego wyszło, ale na początku musiałam się domyślać o kogo chodzi. Tak jak napisała koleżanka wyżej "podmiot domyślny to wspaniała sprawa", tak więc nie zapominaj o nim :D
    Podobało mi się, po prostu. Komentarz jak zwykle na poziome, chaotyczny i nic się nie da zrozumieć, ale ja już jestem tak zmęczona, że nie wiem o czym myślę XD Tak więc przepraszam za to co tu natworzyłam i czekam na więcej opowiadań~ Pozdrawiam cieplutko, Grellu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no tak jakoś sobie nie mogłam inaczej wyobrazić tej pierwszej rocznicy. Fluffy są okay, ale jestem angstolubna, no więc cóż. Najlepiej mi się je pisze. :3
      Wiem, wiem, już ubolewam nad tym, ale po prostu jak pisałam, to wiesz jak to jest, samo się robiło. 8D Nawet, jeśli robiłam to z przerwami, to jednak nie wyobrażałam sobie w tamtym momencie żeby to wyglądało inaczej. Ale zobaczę jeszcze, co moja beta na to powie, także no, może się jakoś poprawi.
      Dziękuję za komentarz i spokojnie! Moje komentarze zazwyczaj też są chaotyczne. ♥

      Usuń